Kliknij, aby edytować treść...

KONSTYTUCJA POLSKI - MODEL 2012

Pieniądz - KORZEŃ WSZELKIEGO ZŁA

DEIRDRE MANIFOLD:

PIENIĄDZ – KORZEŃ WSZELKIEGO ZŁA

A wszystko zaczęło się w 1694 r., kiedy to grupa korsarzy z Williamem Pattersonem na
czele wykręciła największą sztuczkę w dziejach ludzkości. Wtedy to Patterson i jego przyjaciele udali się do króla Wilhelma i  przedstawili mu następującą propozycję:

”Pożyczymy ci, królu, 1 200 000 funtów w złocie na 8 % pod warunkiem, że dasz nam pozwolenie na wydanie tejże sumy w banknotach i pożyczanie jej na 8 %”. Oznaczało to robienie pieniędzy z niczego, nazwanie ich pieniędzmi i pożyczanie na wysoki procent. Zawsze to rysunek głowy lub pieczęć króla czy cesarza czyniła pieniądz środkiem płatniczym. Chrystus powiedział: „Przynieście mi denara... Czyj jest ten obraz i napis?...
Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”.
Potem ów prywatny syndykat postanowił, że będzie Cezarem, ale tylko oni będą o tym
wiedzieli.

Dotąd to król brał odpowiedzialność za emitowanie pieniądza, jako odpowiednika pewnych dóbr i kładł swoją pieczęć jako dowód. Puszczając pieniądze w obieg bez procentu, ów
prywatny syndykat natomiast namówił, przekonał, czy przekupił króla, aby ten pozwolił im z
niczego wziąć 1200000 funtów, które nie miały pokrycia.

To był początek inflacji, która w końcu doprowadziła do tego, że prywatny syndykat zyskał
stały monopol na dostarczanie i puszczanie w obieg pieniędzy nie tylko w Anglii, ale na całym świecie i spowodował coś, czego świat nie widział nigdy przedtem – głód wśród bogactwa. Dziś bardziej niż kiedykolwiek prawdą jest, że ludzie są głodni żyjąc wśród bogactwa, a wszystko to zaczęło się od tamtego wydarzenia. Był to punkt zwrotny dziejów i oprócz nielicznych uprzywilejowanych, którzy dzierżą władzę, każdy mężczyzna, kobieta i dziecko na całym świecie dokłada się do odsetek z długów rządowych wówczas powstałych.

W jakiś czas później syndykat wpadł na pomysł, by nazwać się Bankiem  Angielskim – Bank of England. Nadal pożyczał pieniądze królowi i przy  każdej pożyczce, na mocy zezwolenia królewskiego, drukował tyle  papierowych pieniędzy, ile wynosiła pożyczka i pożyczał je dalej na  procent, a wynosiło go to tyle, ile kosztował papier, farba i prowadzenie
ksiąg. Wkrótce ludzie ci przekonali króla, aby wziął od nich 16 milionów funtów w złocie, co pozwoliło im wydrukować 16 milionów funtów i pożyczać je na procent.

Skoro państwo potrzebowało więcej pieniędzy na swoje sprawy, rząd mógł  postąpić rozsądnie i, zamiast pożyczać, puszczać własne papierowe  pieniądze. Również odbyłoby się to kosztem papieru i druku. Nie trzeba by było płacić odsetek, którymi obciążony był podatnik.

Znów po jakimś czasie grupa, która nazwała siebie Bankiem Angielskim, wpadła na pomysł jeszcze sprytniejszy. Wydrukowano pieniądze na sumę  dziesięciokrotnie wyższą, niż pożyczono złota i pieniądze te pożyczono na procent. Niedługo potem ów prywatny monopolista, Bank Angielski, zyskał całkowitą władzę nad kasą państwową, a jego pozycja mocniejsza była od pozycji króla lub Gmin. Założyciele Banku Angielskiego dobrze wiedzieli czego pragną. Ich plan polegał na stopniowym obciążeniu długami całego kraju, całej ziemi, wszystkich domów i wszelkiej własności, a nawet pracy wobec tych, którzy pożyczali
pieniądze państwu – plan ten, przebiegły, zręczny, głęboki plan,  spowodował coś, czego świat nie wiedział nigdy przedtem – głód wśród  bogactwa.

W pierwszej połowie XIX wieku banki komercyjne wprowadziły „czeki”,  ponieważ zaprzestały drukowania własnych banknotów. Ten nowy rodzaj  pieniądza nie istniał nawet pod postacią banknotów, ale zrodził się  poprzez prosty proces – albo przez wprowadzenie do ksiąg banku liczb  określających wysokość przyznawanych pożyczek, albo przez wypełnienie  czeku, aby banki mogły kupić sobie zabezpieczenie.

Dzięki tym czekom, co ważne, nie można było dokonać podjęcia czy transferu już
istniejących pieniędzy, jak w przypadku czeków osób prywatnych; tworzyły one nowe  sumy, które im przypisywano. W czasie I wojny światowej, w latach 1914-1918, łatwo było bankom tworzyć (kreować) spore sumy i albo „pożyczano” je rządowi, albo pozwalano zamożnym klientom, aby kupowali obligacje w ramach pożyczki wojennej i dzielili się odsetkami w stosunku 4% ze strony banku do 1% ze strony nominata.

W 1914 r. dług narodowy wynosił 700 milionów funtów. Do 1920 r. wynosił już 7 miliardów, a około 90% pożyczki wojennej znajdowało się w rękach banków. Ogromne sumy płacone bankom w ramach odsetek przyspieszyły nadejście kryzysu przemysłowego w latach 20 i 30-tych i doprowadziły do II wojny światowej, którą skrycie planowano. Spiskowcy wykorzystali i sfinansowali Hitlera w celu wywołania II wojny światowej, tak użyli też organizacyjnych umiejętności Lenina, aby otworzyć komunizmowi drogę do Rosji i by stamtąd rozsiewać ziarna komunizmu, aż opanuje cały glob. TOTALITARNI DYKTATORZY Amerykański Bank Rezerw Federalnych (US Federal Reserve Bank), jeśli chodzi o pieniądze, jest dyktatorem, który posiada absolutną, autokratyczną władzę nad narodem amerykańskim, a pośrednio i nad resztą świata.

Podobieństwo między strukturą systemu Rezerw Federalnych i Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego jest zadziwiające. W ZSRR ściśle ze sobą związane kręgi Partii Komunistycznej nadzorowały wszystko działając w zupełnej tajemnicy i całkowicie ignorując ludzi oraz konstytucję.

W obu krajach mała grupa ludzi wie o decyzjach owych zamkniętych kręgów i czerpie z nich korzyści. W USA politykę monetarną kontroluje siedmiu członków Zarządu Rezerw Federalnych, dwunastu prezesów i stu ośmiu dyrektorów dwunastu Banków Rezerw Federalnych.

Owe 127 osób, działając potajemnie, ma absolutny wpływ na decyzje dotyczące polityki finansowej. W ZSRR grupa 133 członków Centralnego Komitetu Partii Komunistycznej kierowała wszelkimi przedsięwzięciami w kraju. Oba te ciała miały grupę bardziej elitarną – małą nadkomisję. W Systemie Rezerw Federalnych grupa ta znana jest jako Komitet Otwartego Rynku (Open Market Committee), składająca się z siedmiu członków
[prezesów] Za-rządu Rezerw Federalnych oraz pięciu z dwunastu prezesów  Banków Rezerw Federalnych – w sumie dwanaście osób.

W ZSRR istniała mała komisja w łonie Komitetu Centralnego, znana jako  Politbiuro. Miała ona jedenastu członków, o jednego mniej niż Komisja Otwartego Rynku. Gdy Komitet Otwartego Rynku spotyka się co trzy tygodnie w Waszyngtonie, drzwi są szczelnie zamknięte, okna zasłonięte, a specjalne straże czuwają w hallu, aby nie pojawił się żaden intruz.

Nie wiadomo, co dzieje się na tych spotkaniach, chyba że sześć lat później, gdy regulamin natknie się na przestępstwa, które mogły zostać popełnione.

Podczas tych sesji podejmowane są decyzje odnośnie systemu monetarnego,  wysokości odsetek i zapasów pieniężnych. Nawet prezydent Stanów  Zjednoczonych nie może uczestniczyć w tych tajnych zebraniach. TAK  WYGLĄDA DEMOKRACJA W USA.

W Związku Radzieckim Politbiuro spotykało się kilka razy w miesiącu w  Moskwie, na całkowicie tajnych sesjach. Uzbrojone straże nie wpuszczały  nikogo niepożądanego. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, decyzje  Politbiura utrzymywane były w tajemnicy dopóki partia nie postanowiła  danej informacji ujawnić. Komunistyczna Partia Związku Sowieckiego dbała o swych przyjaciół w Rosji, a w Stanach Zjednoczonych System Rezerw
Federalnych dba o przyjaciół bankierów.

W obu tych krajach zwykli ludzie wykluczeni są z udziału w jakichkolwiek korzyściach, które są domeną nielicznej elity. 240 milionów rzekomo wolnych Amerykanów zgadza się na taką absurdalną sytuację – i to jest nie do wiary. Nie jest to jednak aż tak niewiarygodne, gdy pojmuje się głębię ich niewiedzy na temat tego, co dzieje się na najwyższych szczeblach. Owe miliony ludzi traktowane są tak, jakby były gromadą opóźnionych w rozwoju dzieci, których opiekunowie wiedzą najlepiej, co jest dla nich dobre.

INSTRUMENTY GLOBALIZMU Bank Światowy (World Bank), Bank Eksportu i Importu (Export-Import Bank), Międzynarodowy Fundusz Walutowy (International Monetary Fund) – to wszystko są instrumenty utworzone przez wtajemniczonych, aby mogli  kontrolować ludzkość.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy powstał w Bretton Woods w 1944 r. Jego twórcą był
Harry Dexter White, znany komunistyczny szpieg. Prezydent Truman wiedział od FBI o jego komunistycznych powiązaniach, ale zamiast kazać go aresztować, polecił go do Międzynarodowego Funduszu Monetarnego wraz z innymi komunistycznymi szpiegami zajmującymi wysokie stanowiska.

Byli to Frank Coe, Laughlin Currie, William Ullman, Nathan Silvermaster i Alger Hiss. Wszyscy zajmowali najwyższe stanowiska w amerykańskim Departamencie Stanu i, na
bezpośrednie polecenie prezydenta, nie mogli być ujawnieni. Dlaczego prezydent Stanów Zjednoczonych miałby ochraniać komunistycznych szpiegów?
Istnieje tylko jedna odpowiedź: prezydent, podobnie jak szpieg, otrzymuje rozkazy. Każdy wie, po jakiej drodze  kroczy świat. Tematem książki prof. Quigley’a pt. Tragedy and Hope [Tragedia i nadzieja] jest fakt, iż zaszliśmy już zbyt daleko w kierunku dyktatury
światowej, aby się cofnąć.

W numerze Saturday Evening Post z 18 października 1944 r., wydanym tuż po spotkaniu w Bretton Woods, rzecznik wtajemniczonych, Peter Drucker, tak pisał: „Gdyby świat przyjął
kontrolowany system ekonomiczny, przywództwo w sposób logiczny  przypadłoby Związkowi Sowieckiemu. Rosja stałaby się wzorem takiej dyktatury, ponieważ Rosja była pierwszym krajem, który rozwinął technikę międzynarodowej kontroli gospodarczej.” John Adams tak pisał do Thomasa Jeffersona [prezydenta USA]: „Wszelkie dylematy, zamieszania i braki w Ameryce wynikają nie z defektów konstytucji czy konfederacji, nie z pragnienia honoru czy
cnoty, ale z przyziemnej NIEZNAJOMOŚCI natury pieniądza, kredytu i obiegu”.

W odpowiedzi Jefferson powiedział: „...I szczerze wierzę, podobnie jak Pan, że przedsięwzięcia bankowe są bardziej niebezpieczne niż armie, i że zasada wydawania pieniędzy, które mają zostać wypłacone późniejszym pokoleniom pod nazwą funduszy jest jedynie oszukiwaniem przyszłych pokoleń na wielką skalę”.

Meyer Amschel Rothschild powiedział:
„Pozwólcie mi puszczać w obieg i kontrolować pieniądze należące do  narodu, a ja nie będę dbał o tych, którzy stanowią prawo.”

Złoto z Fort Knox nie należy do narodu amerykańskiego, ale do Rezerw  Federalnych, prywatnej grupy. Nazwiska tych, których własnością jest  zawartość skarbca, nigdy nie zostały ujawnione.

Pieniądze, o czym nie wolno zapominać, biorą swą wartość z obecności w kraju odpowiedniego zaplecza towarów i usług.

Pieniądze nie biorą wartości z faktu, że najpierw zostały wytworzone jako dług obciążony procentem, czy jakikolwiek inny dług.

OBECNY SYSTEM LICHWIARSKI – POTĘPIONY

Obecny system finansowy jest pożywką inflacji, a inflacja to jawne pogwałcenie
przykazania Bożego – Nie kradnij.

Jest to bardziej wyrafinowana forma kradzieży, niż zwykły napad z bronią w ręku, morderstwa i kradzież.

Inflacja to rodzaj niewolnictwa, system podatkowy, który ją nakręca to  także rodzaj niewolnictwa przygotowany przez formę współczesnej czarnej  magii, z której najbardziej inteligentni ludzie wycofują się przerażeni  zadawaniem najprostszych pytań o uczciwość.

Łagodny Chrystus sporządził sobie bicz, aby wypędzić przekupniów ze świątyni.

Bicz, którego Jego naśladowcy muszą teraz używać, to dokładne zrozumienie tego, co się dzieje i sposobów zwyciężania zła.

Lichwa została potępiona już w czasach staro testamentowych, w księgach Kapłańskiej 25:36-37; Wyjścia 22:25; Nehemiasza 5:7-10; Psalmów 15:5; Przysłów 28:8; Izajasza 24:2;
Jeremiasza 15:10; Ezechiela 18:8,13,17,  oraz 22:12. W Nowym Testamencie Pan Jezus w Kazaniu na Górze (Łukasz 6,35) zakazał żądania procentu od pożyczki. Również greccy filozofowie potępili lichwę. Patrick Cleary w pracy The Church and Usury (Kościół a lichwa) pisze, iż według Platona lichwa nastawia biednych przeciwko bogatym i określał lichwiarzy mianem podłych. Arystoteles pogardzał  lichwą, a Cyceron porównywał ją do morderstwa.

Sobór Laterański II, zwołany przez Innocentego II w 1139 r. odsłonił zło  lichwy, podobnie jak Innocenty III w roku 1206. Karą za lichwę była  ekskomunika. Chrześcijanie nie mogli być świadkami przy sporządzaniu  testamentu lichwiarza, który uznawano za nieprawny, a dobytek piszącego  testament konfiskowano.

Sobór Turyński w 1163 r. nakazywał potomkom zwrot mienia lichwiarzy, aż wszystko zostało spłacone. W roku 1835 papież Benedykt XIV wydał encyklikę Vix Pervenit, w której potępił lichwę. ROLA TAJNYCH TOWARZYSTW Dziesięciu Papieży potępiło tajne towarzystwa w słowach tak surowych i ostrych, jakich rzadko używano w historii Kościoła. Byli to Klemens XII, Benedykt XIV, Pius VI, Pius VII, Leon XII, Pius VIII, Grzegorz XVI, Pius IX,  Leon XIII, Pius X i Pius XI.

Komunizm to dziecko tajnych towarzystw otwarcie potępianych przez tylu papieży.

Przynajmniej ostrzeżono świat katolicki, jednak katolicy rzadko słyszeli, a jeżeli – to przez przypadek, podobne ostrzeżenia. Nauka społeczna Kościoła jest rozległą i jedyną dziedziną nauczania, która mogłaby zwalczyć zło dnia dzisiejszego. To jest logiczne. Skoro Chrystus
powiedział, że pozostanie ze swym Kościołem przez wszystkie dni aż do  skończenia świata, nie mógł pozostawić swego Kościoła w bezsilności w  obliczu takiej opozycji zła.

Jak to niedobrze, że młodzi katolicy kończą szkoły katolickie nie tylko nieświadomi, co zawiera nauka społeczna Kościoła, ale nie wiedząc, że coś takiego istnieje. Wiedzą natomiast, że jest coś takiego jak marksizm i leninizm i wielu z nich wierzy, iż zawiera on wszystkie właściwe odpowiedzi na problemy społeczne świata.

Matka Boża w Fatimie powiedziała, że ofiara, o którą prosi, polega na  wypełnieniu obowiązków stanu. Na pewno obowiązkiem stanu jest upewnienie się, że nasza młodzież nie będzie kończyła szkoły z rękami związanymi brakiem wiedzy dotyczących idei zła, rzucających wyzwania dzisiejszemu światu, z którymi będą musieli się zmierzyć.

CZY POKÓJ JEST MOŻLIWY?

Czas ucieka. Wtajemniczeni chcą stworzyć światowy system kontroli  finansowej, który znajdowałby się w prywatnych rękach, zdolnych wpływać  na systemy polityczne wszystkich krajów oraz na gospodarkę całego świata.

Wolność wyboru jednostki znajduje się pod kontrolą i niewielu ludzi będzie miało jakiekolwiek możliwości przez to, że od urodzenia  każdy zostanie oznaczony numerem i numer ten będzie mu towarzyszył w  szkole, służbie wojskowej czy innej aż do emerytury i śmierci.

Wtajemniczeni chcieliby położyć łapę na wszystkich bogactwach  naturalnych, biznesie, bankach i w transporcie poprzez kontrolowanie  rządów świata. Aby to osiągnąć bez skrupułów wywoływali wojny, kryzysy,  nienawiść i, co najgorsze, wpływali na szerzenie się komunizmu udając, że są przeciwni.

Prawda, która nas wyzwala, to głęboka wiedza dotycząca nauki społecznej  Kościoła ustanowionego przez Chrystusa oraz pierwszy krok ku zrozumieniu, jak tajna grupa wtajemniczonych wytwarza i kontroluje pieniądz, na który wymieniane są towary. Istnieje
wybór między wolnością i niewolą. Jak powiedział pewien mędrzec: pełno  wełny, a żadnego targu, pełno ubogich, a żadnych koców.

Świat nie musi taki być.

Jeśli chodzi o Ciebie drogi czytelniku, powinieneś odpowiedzieć sobie, co zrobisz z tym, czego się dowiedziałeś. I pamiętaj, że jest to tylko wstęp do najbardziej niesamowitej powieści kryminalnej, jaką zna świat. Narody zniewolone oczekują ratunku od tzw. Wolnego Zachodu. Jakże słabo zdają sobie sprawę z tego, że ich i nasi panowie czekają tylko stosownej chwili, aż znajdziemy się w tej samej sieci.

Możemy wtedy oczekiwać od nich gorszych tortur, gdy nie będzie nikogo, kto ciesząc się wolnością mógłby zakwestionować ich poczynania. Jedną rzeczą, jaką możemy zrobić  jest ujawnienie ich planu póki czas. „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej; ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”. (Księga Rodzaju) KONKLUZJA MICHAELA.

Nasi stali czytelnicy śledzący rzeczywistość na bieżąco doskonale wiedzą,  że, choć sytuacja wygląda beznadziejnie, depresyjnie, przegranie jest  jednak szansa na uwolnienie nie tylko nas samych, ale całego świata z  tych diabolicznych szponów międzynarodowej finansjery.


Bóg jest z nami, więc zwycięstwo jest z nami. Co jedynie musimy zrobić, to prawdziwie i
szczerze nawrócić się do Boga, a następnie udać się za głosem Papieża  Jana Pawła II nawołującego o „umorzenie międzynarodowych długów i zmiany systemu finansowo-monetarnego” (konferencja Narodów Zjednoczonych, 26 września 1985 r.) i za głosem Louisa Evena o „wprowadzenie aplikacji społecznej nauki Kościoła katolickiego – Kredytu Społecznego” (Kredyt Społeczny – każde państwo powinno tworzyć swoje własne pieniądze), który wstrzymałby totalitaryzm i globalizm kontrolowany całkowicie przez Rząd Światowy.

Wojna rozpoczęła się już dawno, toczy się wokół nas. To wojna polityczna,  ekonomiczna, psychologiczna i konwencjonalna, ale przede wszystkim jest  to wojna duchowa przeciwko Mocom i Księstwom, wojna na śmierć i życie. Pielgrzymi św. Michała wyzwanie to podjęli.

Szerzą edukację na wszystkich niemalże kontynentach wydając pismo Michael i bezpłatne
wydania informacyjne w różnych językach, aby dotrzeć do wszystkich, którzy szukają prawdy.

A co Ty zrobisz z tym talentem prawdy?
Czy pozostaniesz biernym?


Deirdre Manifold (wybór i komentarz Jacek Morawa) ________________________

Powyższy artykuł stanowią fragmenty książki Pani Deirdre Manifold pt: „Fatima i
wielki spisek”
wydanej w roku 2000 przez wydawnictwo Wers, do której  przeczytania w całości bardzo serdecznie zapraszamy.

Książkę tę można  zamówić w redakcjach naszego pisma. Cena w Polsce wynosi 18 zł,
w Kanadzie i USA 8 dol. Książki Deirdre Manifold: Fatima i wielki spisek, 18 zł
Pieniądz - korzeń wszelkiego zła, 7 zł
==================================================================
Ukryta tajemnica pieniądza

English, français, español, Deutsch, italiano, português - Louis Even

1. Uratowani z tonącego okrętu.

Statek uległ katastrofie wskutek eksplozji. Ludzie szukając ratunku chwytali się jego szczątków. Kiedy było już po wszystkim pięciorgu z nich udało się uratować.
Dryfowali na prowizorycznej tratwie.

Rozbitkowie od wielu godzin obserwowali horyzont w nadziei, że może spostrzeże ich jakiś okręt. Czy tą prowizoryczną tratwą dopłyną do jakiegoś gościnnego wybrzeża?

Wtem jeden z nich krzyknął: -Ziemia! Spójrzcie, ziemia! Właśnie tam dokąd spychają nas fale! W miarę zbliżania się do brzegu ich twarze rozpogadzały się.

Rozbitków było pięciu. Pięciu Polaków.

Franciszek jest cieślą. To on pierwszy zawołał: ziemia!
Paweł jest rolnikiem. Jakub, doświadczony hodowca bydła.
Henryk, ogrodnik i Tomasz, mineralog.

2. Opatrznościowa wyspa

Nasi rozbitkowie poczuli, że wracają do życia, kiedy postawili stopy na lądzie.

Po osuszeniu się i rozgrzaniu zapragnęli poznać wyspę, na którą wyrzuciły ich fale z dala od cywilizacji. Nazwali ją „Wyspą rozbitków".

Po odbyciu krótkiego spaceru przekonali się, że wyspa nie jest pustynnym ugorem. Nie spotkali jednak żadnych ludzi. Natrafili natomiast na nieliczne stado zdziczałego bydła, z czego mogli wnosić, że dawniej mieszkali tu ludzie.

Jakub zapewnił, że będzie tu można rozwinąć hodowlę bydła.

Paweł stwierdził, że wyspa w większej części nadaje się pod uprawę.

Henryk oczekiwał obfitych zbiorów z licznych drzew owocowych rosnących na wyspie.

Franciszka zainteresował przede wszystkim las z różnorodnym drzewostanem - jak dobrze byłoby ściąć drzewa i zbudować domy dla małej kolonii.

Tomasza najbardziej zainteresowała skalista część wyspy.
Dostrzegł tu oznaki, które wskazywały na podłoże bogate w minerały. Tomasz był pewien, że mimo braku ulepszonych narzędzi uda mu się wydobyć z rudy użyteczne metale.

A więc każdy z nich mógłby oddać się swoim ulubionym zajęciom na rzecz wspólnego dobra. Wszyscy dziękowali Opatrzności za uratowanie ich z wielkiego niebezpieczeństwa.

3. Prawdziwe bogactwo

I nasi przyjaciele wzięli się do pracy.

Domy i meble są dziełem cieśli. Z początku zadowalali się skromnym pożywieniem. Lecz wkrótce mogli zebrać plony z uprawianych przez siebie pól.

Z upływem czasu posiadłość rozbitków na wyspie wzbogacała się. Nie w złoto ani w banknoty lecz w realne bogactwo: w pożywienie, ubranie, mieszkania - w rzeczy odpowiadające ich potrzebom.

Każdy z nich pracował w swojej dziedzinie. Wszelką nadwyżkę jaką ktoś wyprodukował wymieniał za nadwyżki produktów wytworzone przez pozostałych.

Życie na wyspie nie zawsze było łatwe, gdyż brakowało im wielu rzeczy, do których byli przyzwyczajem w cywilizowanym świecie.  Ale los ich mógłby być o wiele gorszy.

Zresztą już w Polsce poznali kryzys. Pamiętają jak musieli się ograniczać, podczas gdy sklepy w odległości dziesięciu kroków od ich domów były przepełnione towarami. Tutaj
przynajmniej nie muszą patrzeć jak się psują produkty potrzebne do życia. I nie muszą obawiać się licytacji. Tutaj mają prawo do korzystania z owoców swojej ciężkiej pracy.

A więc nasi rozbitkowie eksploatują wyspę i wielbią Boga spodziewając się, że pewnego dnia odnajdą swoich krewnych zachowawszy dwa wielkie dobra: życie i zdrowie.

4. Wielka trudność

Nasi przyjaciele często zbierali sję dla omówienia wielu spraw.

W bardzo uproszczonym systemie gospodarczym, w jakim żyli i pracowali, jedno ich niepokoiło: że nie mają pieniędzy.

Prosta wymiana produktów za produkty jest niedogodna. Nie zawsze produkty do wymiany są równocześnie do dyspozycji.

Na przykład za drzewo dostarczone rolnikowi zimą można zapłacić warzywami dopiero za sześć miesięcy.

Niejednokrotnie również zdarzało się, że jeden z nich dostarczał produktu dużych rozmiarów, za który chciałby otrzymać zapłatę drogą wymiany na szereg mniejszych artykułów
wyprodukowanych przez różnych producentów w różnym czasie.

To wszystko komplikowało sprawy biznesu i bardzo obciążało pamięć. Gdyby w obiegu były pieniądze, każdy z nich sprzedawałby swoje towary za pieniądze. Po ich otrzymaniu
kupowałby rzeczy jakie chce, kiedy chce i gdy są do kupienia.

Wszyscy zgodzili się, że system pieniężny byłby dogodny.
Ale żaden z nich nie wiedział, jak go ustanowić. Nauczyli się produkować realne bogactwo: rzeczy. Ale zupełnie nie wiedzieli jak wyprodukować pieniądz, odzwierciedlenie tego bogactwa.

Nie wiedzieli, w jaki sposób pieniądz powstaje i jak go stworzyć, gdy go nie ma i gdy zdecydowali się, że chcą go mieć.
W ich sytuacji na pewno wielu wykształconych ludzi byłoby też w kłopocie podobnie jak wszystkie rządy były zakłopotane w okresie dziesięciu lat poprzedzających wojnę. Brakowało wówczas jedynie pieniędzy i rządy były wobec tego zagadnienia bezradne.

5. Przybycie jeszcze jednego rozbitka

Pewnego dnia wieczorem, gdy nasi przyjaciele siedząc na wybrzeżu roztrząsali ten problem po raz chyba setny, spostrzegli na morzu szalupę z samotnym wioślarzem.

Pospieszyli mu na ratunek. Z jego mowy wywnioskowali, że jest Polakiem. Wyjawił im, że jest Europejczykiem, który jako jedyny uratował się z rozbitego statku. Podał swoje nazwisko: Marcin Golden.

Opisali mu swoje położenie na wyspie mówiąc: - Chociaż żyjemy z dala od cywilizacji, nie możemy się skarżyć. Ziemia daje dobre plony, las również przynosi nam korzyści.

Jednego nam tylko brakuje: pieniędzy, które by nam ułatwiły wymianę naszych produktów.

- A więc błogosławcie przypadek, który mnie do was sprowadził - odrzekł Marcin.

- Jestem bankierem i pieniądz nie stanowi dla mnie żadnej tajemnicy. W krótkim czasie mogę ustanowić dla was system pieniężny, z którego będziecie zadowoleni. Będziecie
mieli wtedy wszystko to, co mają cywilizowani ludzie.

Bankier!...
Bankier!... Anioł, który by przybył prosto z Nieba nie wzbudziłby w nich większego szacunku. Czyż w krajach cywilizowanych nie przyzwyczaili się kłaniać bankierom, którzy sprawują kontrolę nad ruchem finansów?

6. Bóg cywilizacji

- Panie Marcinie, jako bankier nie będzie pan na naszej wyspie pracował. Zajmie się pan wyłącznie naszymi pieniędzmi i finansami.

- Z przyjemnością, z jaką by to zrobił każdy bankier, żeby się przyczynić do wspólnego dobra.

- Zbudujemy panu odpowiednie mieszkanie, które będzie odpowiadało godności bankiera. Czy w międzyczasie możemy pana ulokować w pomieszczeniu służącym nam do zebrań?

- Oczywiście, moi przyjaciele. Ale najpierw wynieśmy z łodzi ocalone przedmioty: prasę drukarską, papier i inne akcesoria, a przede wszystkim baryłkę, z którą zechciejcie obchodzić się ze szczególną ostrożnością.

Wyładowali wszystko, przy czym baryłka ich zaintrygowała.

- Ta baryłka - oświadczył Marcin - jest skarbem nie mającym sobie równego. Jest pełna
... złota!

Pełna złota! Zdawało się, że z pięciu ciał uleci pięć dusz! Na Wyspę Rozbitków wkroczył bóg
cywilizacji. Bóg żółty, zawsze ukryty ale potężny, straszny, którego obecność czy nieobecność, albo najmniejsze kaprysy mogą decydować o losie wszystkich narodów!

-
Złoto! Panie Marcinie, pan jest prawdziwym, wielkim bankierem. O, wasza wysokość!

O, czcigodny Marcinie! Najwyższy kapłanie boga, złota! A więc zechce pan przyjąć nasz hołd i przysięgę wierności!

- Tego złota starczyłoby dla całego kontynentu, moi przyjaciele. Ale złoto nie będzie krążyć. Trzeba je schować, gdyż jest ono duszą wszelkiego zdrowego pieniądza, a dusza zawsze jest niewidzialna. Wytłumaczę wam to wszystko przy wręczaniu pieniędzy.

7. Zakopywanie bez świadków

Zanim się wszyscy rozeszli na spoczynek Marcin rzucił pytanie: - Ile pieniędzy potrzebowalibyście na początek dla przeprowadzania waszych transakcji?

Spojrzeli po sobie i z pokorą poradzili się Marcina. Pod wpływem sugestii dobrego bankiera doszli do wniosku, że każdemu z nich na początek wystarczy po 200 zł.

Rozchodząc się wymieniali entuzjastyczne komentarze. I pomimo późnej pory spędzili większość nocy nie śpiąc, a ich wyobrażenia ekscytował obraz złota. Udało im się zasnąć dopiero nad ranem. Marcin nie tracił czasu.
Zapomniał o zmęczeniu, pamiętając o swojej przyszłości na wyspie w charakterze bankiera. Pod osłoną ciemności nocy wykopał dół, zatoczył do niego baryłkę i zasypał ją ziemią. Dla zatarcia wszelkich śladów przykrył to miejsce starannie ułożoną darnią i posadził tam mały krzew.

Następnie na swojej małej prasie wydrukował 1000 jednozłotowych banknotów. Przy czym rozważał:

- Jak te banknoty jest łatwo zrobici Ich wartość opiera się na produktach, do których sprzedaży będą one służyć.

Bez nich banknoty te nie miałyby żadnej wartości. Ale moich pięciu naiwnych klientów o tym nie wie.

Sądzą, że gwarancją pieniędzy jest złoto. Dzięki ich niewiedzy i nieświadomości trzymam ich w ręku.

8. Do kogo należy nowy pieniądz?

Nazajutrz wieczorem rozbitkowie zebrali się u Marcina. Na stole leżało pięć plików banknotów.

- Zanim te pieniądze rozdzielę pomiędzy was - powiedział bankier - musimy się porozumieć.

- Podstawą pieniądza jest złoto. Złoto, umieszczone w moim banku jest moją własnością. Och! Nie martwcie się! Pożyczę wam tych pieniędzy i użyjecie ich na swoje potrzeby.
Ale obciążę was odsetkami. Ponieważ na tej wyspie jest mało pieniędzy, a raczej wcale ich nie ma, sądzę, że będzie słuszne, jeśli zażądam od was niewielkiego procentu: ośmiu od stu (8%).

- Istotnie, panie Marcinie, jest pan wspaniałomyślny.

- Jeszcze jedno zastrzeżenie: interesy interesami, nawet wśród najlepszych przyjaciół.
A więc zanim wręczę wam pieniądze, musicie mi podpisać zobowiązanie do zwrotu
kapitału wraz z odsetkami. W wypadku waszej niewypłacalności będę zmuszony skonfiskować waszą własność.
Och, to jest zwykła formalność. Bynajmniej nie pragnę waszych własności, zadowolę się swoimi pieniędzmi, co do których jestem pewien, że mi je zwrócicie. A wy zatrzymacie swoją własność.

- To jest słuszne i zgodne ze zdrowym rozsądkiem, panie Marcinie.
Przyłożymy się do pracy ze zdwojoną gorliwością i wszystko panu spłacimy.

- Właśnie o to chodzi.

Gdy wyłonią się jakieś nowe problemy zawsze przychodźcie do mnie po radę.
Jako bankier jestem waszym najlepszym przyjacielem.
A oto dla każdego z was po 200 złotych.

I pięciu przyjaciół odeszło zachwyconych, z rękoma pełnymi
pieniędzy i głowami zatopionymi w ekstazie z ich posiadania.

9. Zagadnienie arytmetyczne

Pieniądz Marcina zaczął kursować na wyspie. Wymiany się ożywiły i jednocześnie uprościły. Wszyscy byli zadowoleni i z szacunkiem i respektem kłaniali się Marcinowi.

Jednak Tomasz, mineralog, był zatroskany siedząc pracowicie z ołówkiem nad kartką papieru. Tomasz, jak inni, podpisał urnowy, że spłaci Marcinowi w ciągu roku 200 zł plus 16 zł odsetek. Przecież jego produkty są jeszcze w ziemi, a w kieszeni ma już tylko kilka złotych. W jaki sposób zdoła spłacić swój dług w nadchodzącym terminie płatności?

Długi czas łamał sobie głowę nad tym indywidualnym problemem, bez sukcesu.
W koócu zaczął rozpatrywać go ze społecznego punktu widzenia.

- Jeżeli weźmiemy pod uwagę całą naszą społeczność na wyspie, czy będziemy w stanie wywiązać się z naszych zobowiązań? Marcin wyprodukował banknoty na sumę 1000 zł, a żąda od nas zwrotu 1080 zł. Nawet jeżeli zbierzemy wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie chcąc mu je oddać będzie ich tylko 1000 zł, a nie 1080 zł.
Nikt nie ma tych dodatkowych 80 zł. Produkujemy rzeczy, a nie złotówki.

Tak więc Marcin będzie mógł zawładnąć całą wyspą, ponieważ nie możemy mu zwrócić kapitału wraz z odsetkami (procentem).

Jeżeli są nawet tacy, którzy są w stanie spłacić cały swój dług nie troszcząc się o drugich, to niektórzy z nich zbankrutują od razu, inni przetrwają. Ale w końcu i na tych ostatnich przyjdzie kolej! Wtedy bankier stanie się właścicielem całej wyspy. Chcąc temu zapobiec musimy się zorganizować i wspólnie uregulować nasze sprawy.

Tomasz bez trudu przekonał swoich towarzyszy, że Marcin ich oszukał.
Dlatego postanowili powtórnie się z nim spotkać.

10. Dobroczynność bankiera

Marcin wyczytał z ich twarzy, co się dzieje w ich duszach.
Zachował jednak dobrą minę. Impulsywny Franciszek przedstawił mu sprawę:

- W jaki sposób mamy panu oddać 1080 zł, skoro na całej wyspie jest tylko 1000 zł?

- Te dodatkowe 80 zł stanowią procent, moi przyjaciele.
Czy wasza produkcja nie powiększyła się?

- Tak, ale pieniądz się nie powiększył. Pan domaga się pieniędzy, a nie towarów.
Tylko pan robi pieniądze.
Otóż pan wydrukował tylko 1000 zł, a żąda pan zwrotu 1080 zł. Nie możemy panu tyle oddać!

Chwileczkę, moi przyjaciele. Bankier zawsze się dostosowuje do okoliczności, dla większego dobra ogółu...

A więc spłaćcie mi tylko procent: nie więcej niż 80 zł. Kapitał zatrzymajcie.

- Czy pan umarza cały nasz dług, 200 zł każdemu z nas?

- O, nie! Przykro mi, ale bankier nigdy nie rezygnuje ze spłaty długu.
W końcu oddacie mi wszystkie pieniądze, które wam pożyczyłem, ale co roku będziecie mi spłacać tylko odsetki. Nie będę się domagał zwrotu kapitału. Być może niektórzy z was nie będą mogli płacić nawet samych odsetek, gdyż pieniądze krążą od jednych do drugich. Ale
zorganizujcie się jako państwo i przyjmijcie system dobrowolnej składki, co nazywa się podatkiem.

Tych, którzy mają więcej pieniędzy obciążycie większym podatkiem, biednych - mniejszym. Byleście spłacili mi w całości sumę odsetek, to ja będę zadowolony, a wasze małe państwo
będzie się pomyślnie rozwijać.

Nasi przyjaciele wyszli trochę uspokojeni, ale wciąż wątpiący.

11. Ekstaza Marcina Golden

Po odejściu towarzyszy Marcin skupia się i myśli:

"Mój interes jest dobry. Ci ludzie są pracowici, ale nie znają się
na rzeczy. Ich ignorancja i łatwowierność stanowi moją siłę. Poprosili mnie o pieniądze, a ja zakułem ich w kajdany niewoli. Podczas gdy ich oszukałem, obsypali mnie kwiatami".

"Istotnie, mogli się zbuntować i wrzucić mnie do morza. Ale... Mam ich podpisy. Są uczciwi. Dotrzymają swoich umów. Uczciwi i ciężko pracujący ludzie zostali stworzeni na tym świecie, żeby służyć bankierom i finansistom".

"O, wielki bankierze! O, światły mistrzu, słuszne jest stwierdzenie: 'Dajcie mi kontrolę nad finansami narodu, a zagrarn na nosie tym, którzy tworzą jego prawa.

Ja, Marcin Golden, jestem panem Wyspy Rozbitków, ponieważ kontroluję jej system pieniężny".

"Moja dusza jest przepełniona entuzjazmem i ambicją.
Czuję, że mógłbym rządzić całym światem.
To, co zrobiłem tutaj mógłbym przeprowadzić na całej Ziemi.
Niech tylko wydobędę się z tej wysepki: wiem, jak rządzić światem, nie dzierżąc berła".


"Z największą rozkoszą wpajałbym swoją filozofię w głowy tych, którzy kierują społeczeństwem : bankierów, przemysłowców, polityków, reformatorów, profesorów, dziennikarzy - a staliby się moimi sługami. Masy są stworzone do życia w niewolnictwie, podczas gdy elita jest ustanowiona jako ich nadzorcy".

I w olśnionym umyśle Marcina powstaje cała struktura systemu bankowego.

12. Nieznośny koszt życia

Tymczasem sytuacja na wyspie się pogarsza. Wprawdzie produkcja wyraźnie wzrosła, ale spadła ilość wymiany towarów (transkcji).

Marcin pilnuje swoich interesów, ściągając odsetki regularnie.
Pozostali muszą myśleć o odłożeniu pieniędzy dla niego.

Pieniądz zakrzepł - zamiast krążyć swobodnie. Ci, którzy płacą najwyższe podatki, występują przeciw tym, którzy płacą mniej.

Podnoszą ceny, żeby w ten sposób zrekompensować swoje straty. A najbiedniejsi, którzy nie płacą podatków, narzekają na drożyznę i kupują coraz mniej.

Nawet gdyby jeden z drugim podjęli pracę zarobkową zaczęliby nieustannie domagać się podwyżek płac, żeby dostosować się do coraz wyższych kosztów życia, do drożyzny.

Obniża się moralność, zanika radość życia, praca nie sprawia już zadowolenia. Bo po co pracować? Produkty trudno jest sprzedać, a jeżeli się je sprzeda, trzeba płacić Marcinowi podatki. A więc trzeba się ograniczać. To jest prawdziwy kryzys. I jeden drugiego oskarża o brak miłosierdzia i o to, że jest powodem drożyzny.

Pewnego dnia Henryk, siedząc w swoim sadzie, doszedł do wniosku, że „postęp", jaki przypisują systemowi pieniężnemu ustanowionemu przez bankiera wszystko na wyspie popsuł.

Z pewnością oni sami mają wady, ale system Marcina podsyca w nich to, co w ludzkiej naturze jest najgorsze.

I Henryk postanowił przekonać swoich przyjaciół i zjednoczyć ich do akcji.
Zaczął od Jakuba. Z nim poszło mu łatwo.

-Och, nie jestem uczony - powiedział Jakub - ale już od dłuższego czasu czuję, że system tego bankiera jest bardziej zepsuty niż nawóz w mojej oborze ubiegłej wiosny.

Wszyscy po kolei zrozumieli to i postanowili ponownie spotkać się z Marcinem.

13. U kowala kajdanów

U bankiera rozpętała się burza.

- Na naszej wyspie brakuje pieniędzy, bo pan nam je zabiera. Płacimy i płacimy i jesteśmy panu jeszcze tyle winni, ile byliśmy na początku. Pracujemy, uprawiamy ziemię i powodzi się
nam gorzej niż przed pana przybyciem. Długi! Długi! Jesteśmy aż po, szyję w długach.

- Och! Bądźcie chłopcy rozsądni! Wasze interesy kwitną i to wszystko dzięki mnie.
Dobry system bankowy jest największym skarbem kraju. Ale żeby ten system działał korzystnie musicie mieć wiarę w bankiera.
Przychodźcie do mnie jakbyście przychodzili do swojego ojca ... czy chcecie więcej pieniędzy? Bardzo dobrze. Moja baryłka złota jest warta o wiele tysięcy złotych więcej.
Obciążając waszą własność długiem (hipoteką) pożyczę wam nowych tysiąc złotych.

- Tak! Teraz nasz dług podskoczy do 2000 zł! I mamy panu płacić dwukrotnie, większy procent, latami, do końca naszego życia?

- Tak, ale w miarę, jak będzie wzrastać wartość waszych nieruchomości będziecie mogli zaciągać nowe pożyczki, a spłacać będziecie mi zawsze tylko odsetki. Zsumujcie wasze wszystkie długi w jeden - to się nazywa długiem skonsolidowanym.

- I możecie dodawać go do długu rok po roku.

- I zwiększać podatki rok po roku?

- Oczywiście. Ale jednocześnie każdego roku będzie się powiększać wasz dochód.

- A więc w miarę, jak wskutek naszej pracy wyspa będzie się rozwijać, będzie się powiększać nasz zbiorowy dług!

- Owszem, tak jak się to dzieje we wszystkich cywilizowanych państwach.
Obecnie dług publiczny jest jak gdyby miernikiem dobrobytu kraju.

14. Wilk pożera owce

- Czy pan, panie Marcinie, nazywa to zdrowym systemem pieniężnym?
Dług publiczny, gdy staje się nieunikniony i niespłacalny, nie jest zdrowy, lecz szkodliwy.

- Wszelki zdrowy system monetarny, moi panowie, jest opany na złocie i wychodzi z banku w postaci długów.

Dług narodowy jest dobrą rzeczą, nie pozwala ludziom na zbytnie zadowolenie.
Rządy ujarzmiane są przez najwyższą i ostateczną mądrość ucieleśnioną w bankierach. Ponieważ jestem bankierem, jestem na waszej wyspie pochodnią cywilizacji. Będę dyktował waszą politykę i regulował wasz standard życia.

- Panie Marcinie jesteśmy tylko prostymi ludźmi, ale bynajmniej nie chcemy takiej cywilizacji. Nie pożyczymy już od pana ani jednego grosza. Niech lo będzie pieniądz zdrowy czy niezdrowy, ale nie chcemy więcej mieć z panem do czynienia.

- Współczuję wam, panowie, z powodu waszej niemądrej decyzji.
Ale skoro ze mną zrywacie, przypominam o waszych zobowiązaniach.
A więc oddajcie mi wszystko: kapitał i odsetki (procent).

- Ależ to jest niemożliwe! Nawet gdybyśmy oddali panu wszystkie pieniądze, jakie są na wyspie, jeszcze bylibyśmy panu dłużni.

- Nic na to nie poradzę. Czyście nie zagwarantowali mi na piśmie? Tak, czy nie?
A więc na mocy świętości umów przejmuję wszystkie wasze zadłużone własności stanowiące gwarancje, jak to ustaliliśmy wówczas, gdy byliście tak uszczęśliwieni
z mego przybycia.

Ponieważ nie chcecie służyć potędze pieniądza dobrowolnie, zmuszę was do tego siłą. Nadal będziecie eksploatować wyspę, ale już dla mnie i na moich warunkach.
Odejdźcie, jutro wydam wam rozkazy.

15. Kontrola prasy

Jak prawdziwy bankier, Marcin wiedział, że kto sprawuje kontrolę nad systemem pieniężnym jakiegoś narodu, sprawuje kontrolę nad samym narodem. Ale Marcin zdawał sobie sprawę, że dla osiągnięcia tego celu trzeba się postarać, by naród żył w nieświadomości.
Dlatego należy go zainteresować innymi sprawami.

Marcin zaobserwował, że spośród pięciu rozbitków dwóch było konserwatystami, a trzech liberałami. Rozwinęło się to w trakcie ich wieczornych rozmów, szczególnie po tym, jak
popadli w niewolnictwo. Pomiędzy konserwatystami i liberałami zaczęły narastać stałe tarcia i niezgoda.

Toteż pomógł on zorganizować dwa ugrupowania polityczne: partię konserwatystów i liberałów. Finansuje obie partie, zyskując w ten sposób pewność, że ten, kto zostanie wybrany pozostanie na jego usługach, zamiast służyć ludowi.

Henryk, który był najmniej stronniczy, uważając, że wszyscy mają takie same potrzeby i aspiracje, zasugerował utworzenie związku wszystkich ludzi, żeby wywarli nacisk na władze.
Takiego związku Marcin nie mógłby uznać, ponieważ położyłoby to kres jego rządów. Żaden dyktator, bankier, finansista czy ktokolwiek nie mógłby stanąć przed wykształconymi i zjednoczonymi ludźmi.

Marcin starał się rozjątrzyć te ich polityczne dysputy do najwyższego stopnia.
Przy pomocy swojej małej prasy drukarskiej wydawał dwa tygodniki: „Trybunę" dla liberałów i „Głos" dla konserwatystów.

„Trybuna" w skrócie mówiła:

„Jeżeli nie jesteście już panami u siebie, to z powodu tych zdradzieckich konserwatystów, którzy zawsze są przyklejeni do wielkich interesów".

Głos" w skrócie mówił: „Wasza zrujnowana gospodarka i dług państwowy jest dziełem tych przeklętych liberałów, którzy zawsze są gotowi do politycznych awantur".


I nasze dwa polityczne ugrupowania kłóciły się w najlepsze zapominając, że głównym sprawcą ich niezgody jest kontroler i władca pieniędzy, bankier Marcin.

16. Cenne znalezisko

Pewnego dnia Tomasz, mineralog, odkrył w głębi małej zatoki, wśród sitowia, opuszczoną łódź. Brakowało w niej wioseł i jakichkolwiek śladów, że ją ktoś używał. Tomasz znalazł w łodzi skrzynię w dość dobrym stanie, z kilkoma sztukami bielizny, z paroma drobnymi
przedmiotami i pierwszym tomem publikacji Kredytu Społecznego z Kanady pt.: Pierwszy rok 'Michael' /'Vers Demain'.

Zasiadł do czytania. Treść książki pochłonęła go, a twarz mu się rozjaśniła.

- Ależ - zawołał - powinniśmy to wiedzieć od dawna! Wartość pieniądza w żadnym wypadku nie opiera się na złocie, lecz na produktach, które za pieniądze można kupić.

Krótko mówiąc, pieniądz powinien być rodzajem księgowości, kredytem przechodzącym z jednego konta na drugie, w zależności od kupna i sprzedaży. Ogólna suma pieniędzy zależy od ogólnej ilości produktów.

Wzrostowi produkcji zawsze musi towarzyszyć odpowiedni wzrost ilości pieniędzy.


Nigdy w żadnym czasie nie należy płacic odsetek od nowego pieniądza (pieniądz nie może być oprocentowany). Postęp nie jest reprezentowany przez wzrost długu publicznego, lecz przez dywidendę równą dla wszystkich... Ceny dostosowane są do ogólnej siły nabywczej przez współczynnik cen. Kredyt Społeczny...

Tomasz nie mógł się dłużej opanowć. Wstał i ruszył pędem, z książką w ręką, żeby podzielić się z tym wspaniałym odkryciem ze swoimi czterema towarzyszami.

17. Pieniądz - elementarna księgowość

Tomasz zmienił się w profesora. Uczył innych tego, czego sam się nauczył z przesłanej przez Boga publikacji Kredytu Społecznego.

- Oto - rzekł - co można by zrobić bez bankiera, bez jego złota, bez zaciągania długów.

- Otwieram konto na nazwisko każdego z nas. W kolumnie po prawej stronie zapisuję wpływy (kredyt), które powiększają konto; po lewej stronie zapisuję wydatki (debet), które zmniejszają konto.

Każdy z nas na początek chciał po 200 zł. Wpisujemy 200 zł jako wpływy dla każdego.
I w tym momencie każdy ma natychmiast 200 zł.

Franciszek kupuje od Pawła produktów za 10 zł. Z konta Franciszka odejmuję wiec 10, zostaje mu 190. Dodaję 10 Pawłowi, który ma teraz 210.

Jakub kupuje u Pawła za 8 zł. Odejmuję 8 Jakubowi, któremu zostaje 192. Konto Pawła wzrosło do 218.

Paweł kupuje drzewo od Franciszka za 15 zł. Pawłowi odejmuję 15, ma on teraz 203. 15 dodaje Franciszkowi, który ma teraz 205.

I tak dalej, z jednego konta na drugie, całkiem tak samo, jak papierowe złotówki przechodzą z jednej kieszeni do drugiej.

Jeżeli ktoś z nas potrzebuje pieniedzy na powiększenie swojej produkcji udziela mu się nowego potrzebnego kredytu, bez oprocentowania, który odda on do funduszu kredytowego po dokonaniu sprzedaży. To samo odnosi się do nowych inwestycji publicznych,
które są finansowane (odzwierciedlane) nowym kredytem.

Konto każdego powiększa się również okresowo o dodatkową sumę, w zależności od postępu społecznego, bez zabierania innym. I to jest dywidenda narodowa. W ten sposób pieniądz staje się narzędziem służącym.

18. Rozpacz bankiera

Wszyscy dobrze to zrozumieli. Mała społeczność wyspy stała się społecznością systemu Kredytu Społecznego.
Nazajutrz Marcin otrzymał list opatrzony pięcioma podpisami.

„Szanowny Panie, Pan nas zadłużył, opodatkował i wykorzystał całkiem niepotrzebnie.
Nie potrzebujemy, żeby Pan nadal kierował naszym systemem pieniężnym.

 
Odtąd będziemy mieć wszystkie potrzebne nam pieniądze bez złota, bez długów, bez złodzieja.
Od dziś ustanawiamy na Wyspie Rozbitków system Kredytu Społecznego.
Dywidenda narodowa zastąpi dług narodowy (dług publiczny).

Jeżeli Pan domaga się zwrotu kapitału, możemy Panu oddać wszystkie pieniądze, jakie Pan dla nas wyprodukował, ale nic ponadto. Nie może się Pan domagać" zwrotu tego, czego Pan nie wytworzył".

Marcin jest zrozpaczony. Jego imperium się wali. Jego marzenia rozpadły się.
Co ma teraz zrobić? Wszelkie argumenty będą daremne.

Pięciu ludzi odkryło prawdę i stało się kredytowcami. Pieniądz i kredyt nie stanowią już dla nich żadnej tajemnicy, tak samo jak dla Marcina.

- Och, co robić? Ci ludzie zostali oświeceni i pozyskani przez Kredyt Społeczny.
Ich doktryna rozszerzy się znacznie szybciej niż moja.
Czy powinienem prosic ich o przebaczenie? Stać się jednym z nich? Mam
uczynić to ja, finansista i bankier? Nigdy! Raczej odejdę i spróbuję żyć na uboczu.

19. Wykryte oszustwo

W celu zabezpieczenia się przed wszelkimi pretensjami bankiera, jakie mógłby w przyszłości sobie rościć, nasi przyjaciele postanowili wystawić mu dokument, stwierdzający,
że posiada on to wszystko, co przywiózł na wyspę.

Dlatego sporządzili ogólny inwentarz:

  - łódź, mała prasa drukarska i ... osławiona baryłka złota.

Marcin musiał wskazać miejsce, gdzie ją ukrył. Przy wykopywaniu jej nasi przyjaciele odnieśli się do niej już z o wiele mniejszym respektem. Pod wpływem Kredytu Społecznego
nauczyli się gardzić fetyszem złota.

Tomasz, mineralog, kiedy pomagał podnosić baryłkę spostrzegł, że jest zbyt lekka jak na złoto.

Porywczy Franciszek długo się nie wahając uderzył siekierą:

- oczom ich ukazało się wnętrze baryłki.
Ani grama złota! Kamienie, nic więcej, tylko zwykłe kamienie, bez żadnej wartości!...

Nasi przyjaciele nie mogli ze zdumienoa przyjść do siebie.

- Pomyśleć, że całą swoją własnością zagwarantowaliśmy za kawałki papieru opartego na czterech szuflach kamieni. To jest grabież pomnożona przez kłamstwo!

- Pomyśleć, że w ciągu wielu miesięcy kłociliłmy się i nienawidziliśmy z powodu takiego oszustawa! Diabeł!

Gdy tylko Franciszek podniósł siekierę, bankier puścił się pędem w stronę lasu.

20. Pożegnanie Wyspy Rozbitków

Po otwarciu baryłki i ujawnieniu obłudy i dwulicowości nikt więcej nie słyszał o bankierze Marcinie.

Wkrótce po tym przepływający w pobliżu wyspy statek zauważył na niej oznaki życia i zarzucił kotwicę niedaleko brzegu.
Nasi rozbilkowie dowiedzieli się, że statek płynie do Ameryki i postanowili powrócić nim do Kanady.

Najważniejsze dla nich było to, żeby zabrać ze sobą album "Pierwszy rok Kredytu Społecznego", który ocalił ich z rąk bankiera Marcina i klóry oświecił ich umysły
nieuga-szonym światłem.

Kiedy wrócili do Kanady wszyscy poważnie zaangażował i się we współpracę z czasopismem "Michael" i stali się oddanymi i zagorzałymi apostołami idei Kredytu Społecznego.

(Historia ta nie ma na celu krytyki personelu zatrudnionego w banku, ani tez krytyki dyrektorów lub inspektorów bankowych. Oni sa po prostu pracownikami. Od nich pracodawca wymaga odpowiedniej "postawy", uprzejmosci, uczciwosci, dokladnego wykonywania polecen i absolutnego posluszenstwa. To system jest wadliwy, a my wszyscy jako pierwsi jestesmy z jego powodu poszkodowani.)

Od przypowiesci do rzeczywistosci System pieniądza zadłużającego

Louis Even

System pieniądza zadłużającego zaprowadzony przez Marcina na Wyspie Rozbitków sprawiał, że mała społeczność wyspy zadłużała się w miarę, jak wyspa rozwijała się i wzbogacała dzięki pracy ich wszystkich.

Czy dokładnie tak samo nie dzieje się dzisiaj w naszych cywilizowanych państewkach?

Dzisiejsza Polska jest obecnie z pewnością bogatsza pod wzgledem rzeczywistego
majątku niż była przed 50 lub 100 laty. Otóż porównajcie dług narodowy, sumę wszystkich długów publicznych, jakie Polska ma obecnie z długami przed 50, 100 lat, sprzed trzech wieków!

A przecież to bogactwo wyprodukowała w ciągu wielu lat sama ludność polska!
Dlaczego więc zadłużać ją za rezultat jej własnej pracy?

Dla przykładu rozważcie przypadek szkół, wodociągów, mostów, dróg i innych budów o charakterze publicznym. Kto tego wszystkiego dokonał? - budowniczowie kraju.
Kto dostarczył materiałów? - fabryki kraju.
A dłaczego budowniczowie moga się zajmować robotami publicznymi?
Ponieważ są inni pracownicy, którzy produkują zywność, odzież, obuwie i inne dobra lub zapewniają usługi, z których mogą korzystać konstruktorzy i przemysłowcy.

A więc to cała ludność dzięki swojej różnorodnej pracy wytwarza te dobra.
Jeżeli nawet pewne rzeczy sprowadza się z zagranicy, to w zamian za produkty, które się tam wyeksportowało.

A co obecnie stwierdzamy? Wszędzie obywateli obciąża się podatkami: za szkoły, szpitale, mosty, drogi i inne roboty publiczne.
A więc każe się płacić ludności za to, co sama wyprodukowala.

Płacić więcej niż wynosi cena.

Ale na tym nie koniec. Ludności każe się płacić więcej niż wynosi cena tego, co ludność sama wyprodukowała. Jej własna produkcja będąca rzeczywistym bogactwem staje się dla niej długiem obciążonym procentem. Z biegiem lat suma procentów może się zrównać z wielkością długu nalożonego przez system albo moze ją nawet przewyższyć.
W końcu dochodzi do tego,  że ludności każe się płacić dwukrotnie, trzykrotnie cenę tego, co sama wyprodukowała.

Oprócz długów publicznych są też długi przemysłowe, również obciążone
procentem. Zmuszają one przemysłowca, przedsiebiorcę do podnoszenia cen powyżej kosztu produkcji, tak, by mógł on zwrócić pożyczony kapitał wraz z odsetkami, bez narażania sie na bankructwo.

W obecnym systemie finansowym długi publiczne, długi przemysłowe i odsetki zawsze musi płacić ludność. Płacić w formie podatków, jeśli chodzi o długi publiczne; jesli chodzi o dlugi przemyslowe - płacić w formie cen, gdzie długi te są zawarte. Ceny rosną, podczas gdy podatki wyciagają pieniądze z kieszeni. Tyrański system

To wszystko i jeszcze wiele innych rzeczy wskazuje na system monetarny, system finansowy, który obecnie rządzi zamiast służyć i który panuje nad ludnością, jak panował Marcin nad mieszkańcami wyspy, zanim się zbuntowali.

Ale co się dzieje, gdy władcy pieniądza odmawiają udzielenia pożyczki albo stawiają instytucjom publicznym lub przemysłowcom warunki za trudne do spełnienia?

Wówczas instytucje państwowe zaprzestają wykonywania projektów, które skądinąd są
naglące; przemysłowcy zaprzestają starania się o rozwój produkcji,
która odpowiadałaby potrzebom. I własnie z tego rodzi się bezrobocie.
A  żeby bezrobotni nie umarli z głodu trzeba obciążyć podatkami tych, którzy jeszcze cokolwiek posiadają, albo którzy pobierają pensje.

Czy możemy wyobrazić sobie bardziej tyrański system, z tak wieloma zgrubnymi skutkami!

Przeszkoda w dystrybucji

I to jeszcze nie wszystko. Oprócz zadłużania producentów albo paraliżowania produkcji, której finansowania się odmawia, taki system pienięzny jest złym narzędziem finansowania zbytu produktów.

Chociaż sklepy i magazyny są pełne, chociaż jest wszystko co potrzebne do produkcji jeszcze obfitszej, zbyt produktów jest ograniczony.

Istotnie, można nabyć tyle produktów, ile jest się w stanie za nie zapłacić.
Przy obfitości produkcji powinna być zapewniona obfitość sily nabywczej w portfelach.
Ale tak nie jest. Obecny system nakłada na produkty ceny zawsze wyższe, niż wynosi suma pieniędzy wkładana jako siła nabywcza do portfeli ludności. Ten system nie posiada
żadnego mechanizmu wyrównujacego tę lukę.

Zdolność płatnicza nie odpowiada zdolności produkcyjnej. Finanse nie odpowiadają
rzeczywistości, nie są na tym samym poziomie.
Rzeczywistość oznacza obfitość dóbr  łatwych do wyprodukowania.
Finanse oznaczają pieniądz racjonowany i trudny do zdobycia.
Poprawić to co jest wadliwe

Obecny system finansowy jest w rzeczywistości systemem karzącym, zamiast być
systemem służącym.

To nie znaczy,  że trzeba go znieść, ale trzeba go poprawić. Można by to doskonale zrobić stosując zasady finansowe Kredytu Społecznego.

Wprowadzenie zasad Kredytu Społecznego stworzyłoby system, który by służył zamiast
panować.

Idea Kredytu  Społecznego
- Pieniądz odpowiadający rzeczywistości

Pieniądz Marcina na Wyspie Rozbitków nie miałby żadnej wartości, gdyby na wyspie
nie było produktów. Nawet jeśliby jego baryłka była rzeczywiście pełna złota, czy można by było za nie coś kupić, gdyby nie było produktów? Otóż ani pieniądz papierowy, ani jakakolwiek suma cyfr w księdze Marcina nie mogłaby nikogo wyzywić, gdyby nie było
żywności. To samo odnosi się do ubrania. To samo odnosi się do wszystkiego.

Ale na wyspie były produkty. Pochodziły z bogactw naturalnych wyspy oraz z pracy małej
społecznosci, która ją zamieszkiwala. Te bogactwa naturalne, które jedynie nadają
wartość pieniądzom, były własnością wszystkich mieszkanców wyspy, a nie wyłaczną
własnoscią Marcina, bankiera.

Marcin zadłużał ich za to, co było ich własnościa.
Zrozumieli to po zapoznaniu się z zasadami Kredytu Społecznego.
Zrozumieli,  że wszystkie pieniadze, cały kredyt finansowy opiera się na realnym kredycie społeczeństwa, a nie na operacjach finansowych bankiera. Pieniądz powinien
stać się ich własnoscią w chwili jego powstania, a więc powinien być im oddany, rozdzielony pomiędzy nich bez względu na to, w jaki sposób będzie potem przechodzić od jednych do drugich, zależnie od przepływu produkcji.

Odtad kwestia pieniądza stała się dla nich tym, czym jest w istocie: kwestią prostej rachunkowości.

Pierwszą rzeczą jakiej się wymaga od rachunkowości jest to,  żeby była dokładna, zgodna z rzeczywistościa, która odzwierciedla. Pieniądz powinien odpowiadać produkcji bogactwa albo jego niszczeniu. Powinien postępowac za ruchem bogactwa: obfita produkcja - obfity pieniądz; produkcja  łatwa -  łatwy pieniżdz; produkcja automatyczna - automatyczny pieniądz; produkcja darmowa darmowy pieniądz.

Pieniądz na produkcję

Pieniądz powinien być do dyspozycji producentów, w miare jak go potrzebują do uruchomienia  środków produkcji.

Jest to możliwe, ponieważ stało się tak z dnia na dzień w chwili wypowiedzenia wojny, w roku 1939.

Pieniądz, którego brakowało wszędzie od dziesięciu lat, nagle się pojawił i w ciągu
sześciu lat wojny nie było żadnego problemu braku pieniedzy na sfinansowanie całej możliwej i wymaganej produkcji.

A więc pieniądz może i powinien słuzyć produkcji publicznej i produkcji prywatnej tak samo wiernie, jak słuzył produkcji wojennej. Wszystko, co jest możliwe do zrealizowania w celu
zaspokojenia slusznych potrzeb ludności powinno być możliwe do sfinansowania.

Byłby to koniec koszmarów dla organów państwowych i samych obywateli.
Skończyłoby się bezrobocie i zwiazane z nim ograniczenia, dopóki istnieją rzeczy i zadania, które należy wykonać,  żeby zaspokoić publiczne czy prywatne potrzeby ludności.
Wszyscy kapitalistami. Dywidenda dla każdego.

Kredyt Społeczny zaleca rozdział okresowej dywidendy dla wszystkich. Powiedzmy, sumy pieniężnej przekazywanej co miesiąc każdemu, niezależnie od jego zajęcia - całkiem
tak samo, jak dywidenda przekazywana kapitaliście, nawet gdy nie jest osobiście zatrudniony w produkcji.

Uznaje się,  że kapitalista, który inwestuje swoje pieniądze w jakimś przedsiębiorstwie, ma prawo do dochodu ze swego kapitału, dochodu, który nazywa się dywidendą.
Tak inni uzywają jego kapitału i ci inni są za to wynagradzani w postaci pensji.
Ale kapitalista ciągnie korzyści z samego faktu obecności jego kapitału w przedsiębiorstwie. Jeżeli pracuje w nim osobiście, czerpie dochody z dwóch  źródeł: w postaci wynagrodzenia za swoją  pracę i w postaci dywidendy za swój kapitał (inwestycje).

Otóż Kredyt Społeczny uważa,  że wszyscy członkowie społeczeństwa są kapitalistami. Wszyscy są włascicielami wspólnego kapitału realnego, który ma o wiele większy udział
w nowoczesnej produkcji, niż kapitał w postaci pieniędzy czy indywidualny wkład
pracowników.

Co stanowi ten wspólny kapitał?

Przede wszystkim zasoby naturalne kraju, których nikt nie wytworzył, które są darem Bożym dla mieszkańców danego kraju.

Następnie suma wiedzy, wynalazków, odkryć, ulepszeń techniki produkcji - tego całego
postępu przyjętego, nagromadzonego, zwiększanego i przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Jest to dziedzictwo wytworzone przez minione pokolenia, którego nasze pokolenie używa i które powiększa, by je przekazać następnemu. Nie jest to niczyja wyłączna
własność, ale wspólne dobro w całym tego słowa znaczeniu.

I własnie to stanowi największy czynnik nowoczesnej produkcji. Zalóżmy,  że nie znamy siły
napędowej pary, elektryczności, ropy - które są wynalazkami trzech ostatnich wieków - i zastanówmy się, czym byłaby całkowita produkcją, nawet gdyby robotnicy rzeczywiście zwiększyli wydajność pracy i to w ciągu wielu dodatkowych godzin.

Niewątpliwie potrzeba jeszcze producentów, aby ten kapitał przyniósł dochód.
Producenci są wynagradzani za swoją pracę.
Ale sam kapitał powinien przynosić dywidendę swoim właścicielom, a więc wszystkim obywatelom, gdyż wszyscy na równi są współdziedzicami minionych pokoleń.

Z uwagi na to,  że ten wspólny kapitał stanowi największy czynnik nowoczesnej produkcji, dywidenda powinna być na tyle wysoka, by każdy mógł dzięki niej zaspokoić przynajmniej niezbędne potrzeby egzystencji. Następnie w miarę jako mechanizacja, motoryzacja, automatyzacja zaczynają odgrywać coraz wiekszą role w produkcji przy coraz mniejszym
udziale pracy ludzkiej, część rozdzielana w postaci dywidendy powinna być coraz to większa.

Jest to zupełnie inny sposób pojmowania rozdziału bogactw niz obecny.
Zamiast pozostawić osoby i rodziny na dnie nedzy albo opodatkowywac tych którzy jeszcze
biorą udział w produkcji, wszyscy mieli by mieć zapewniony dochód oparty na dywidendzie. Byłby to lepszy rozdział u  źródła.

Zarazem byłby to sposób bardzo dostosowany do wielkich możliwości nowoczesnej
produkcji, sposób realizowania prawa każdego człowieka do używania dóbr materialnych. Prawa, które każda osoba ludzka posiada z samego faktu,  że istnieje. Prawa fundamentalnego i nie ulegającego przedawnieniu, o którym Pius XII przypomniał
w swoim historycznym przemówieniu radiowym z 1 czerwca 1949 r.:

"Dobra materialne zostały przez Boga stworzone dla wszystkich ludzi i powinno sie je udostępnić wszystkim, zgodnie z zasadami sprawiedliwości i miłości. Każdy człowiek, jako istota rozumna z natury posiada podstawowe prawo do używania ziemskich dóbr materialnych... to indywidualne prawo w żaden sposób nie może być zniesione, nawet przez zastosowanie innych pewnych i uznanych praw odnoszących się do dóbr materialnych".


Dywidenda dla wszystkich i dla każdego: oto najświatlejsza formuła ekonomiczna i społeczna, jaką kiedykolwiek zaproponowano światu, który nie stoi przed zagadnieniem produkcji, ale przed zagadnieniem rozdziału produktów (konsumpcji).

Nie przez partie polityczne

Jest wielu ludzi na całym świecie, którzy w Kredycie Społecznym Douglasa widzą
najdoskonalszą propozycję obsłużenia nowoczesnej ekonomii obfitości, prowadzącą do tego, by produkty można było oddać do dyspozycji wszystkich.

Trzeba się jeszcze postarać, żeby ta koncepcja została zastosowana w praktyce.


Niestety, na przykład w Kanadzie politycy skompromitowali słowa Kredyt Spoleczny,nazywając nimi partię polityczną. Jest to największe zafałszowanie doktryny Douglasa. Doprowadziło to do zamieszania i braku zaufania do tej idei. Wielu z góry nie chce słyszeć o Kredycie Społecznym, gdyż uważają go za partię polityczną, a są już członkami
innej partii.

Jednakże Kredyt Społeczny, właściwie pojęty, nie jest partią polityczną. Jest czymś przeciwnym. Sam założyciel szkoły kredytowej C.H. Douglas z pewnością znał swoją
doktrynę lepiej, niż ktokolwiek inny (przede wszystkim nieskończenie lepiej od pyszałków,
którzy chcą się posługiwać powierzchownym pojęciem, jakie mają o Kredycie Społecznym
w celu zaspokojenia swych politycznych ambicji).

Otóż Douglas stanowczo oświadczył, że pomiędzy Kredytem Społecznym, a polityką wyborczą zachodzi sprzeczność.

Partia polityczna i Kredyt Spoleczny są to dwie nazwy, z których jedna wyklucza drugą, ze
względu na samą ich naturę, cel, siłę napędową, ducha.

Zasady Kredytu Społecznego opierają się na filozofii. I ta filozofia daje pierwszeństwo osobie przed grupą, przed instytucjami, nawet przed samym rządem.
Wszelka działalność dokonywana w imie prawdziwego Kredytu Społecznego powinna odbywać się w służbie osoby.

A jeśli chodzi o partię polityczną, to jej działalność jest ożywiona i kierowana całkiem
innym duchem.

Każda partia polityczna (stara czy nowa), ma przede wszystkim na celu zdobyć lub utrzymać władzę, stać się lub pozostać grupą, która będzie rządzić państwem.
Jest to zdobywanie władzy dla pewnego stronnictwa.

Kredyt Społeczny, przeciwnie, uważa,  że władza powinna być rozdzielona pomiędzy wszystkich: władza ekonomiczna - za pośrednictwem okresowej dywidendy umożliwiającej
każdemu kierowanie produkcją swego kraju; władza polityczna - czyniąc Państwo, rządy na wszystkich szczeblach, rzeczą osób, a nie osoby rzeczą  Państwa.

Partie polityczne są zainteresowane rządzeniem. Natomiast prawdziwy Kredyt Społeczny zainteresowany jest rozwojem indywidualnym i rozwojem narodu.

Polityka partii doprowadza do tego,  że obywatele rezygnują z osobistej odpowiedzialności, gdyż partia całą wagę przywiązuje do głosu wyborczego, do aktu trwającego zaledwie kilka sekund, dokonywanego przez obywatela za parawanem, po spożyciu potrawki wyborczej przyprawionej wszystkimi sosami w ciągu kampanii wyborczej.

Natomiast Kredyt Społeczny uczy obywateli ponosić odpowiedzialność samemu, zarówno w polityce, jak w innych dziedzinach, i o każdym czasie, biorąc na siebie nadzorczą rolę
rządów i ich odpowiedzialność, głosząc prawdę i ujawniając niesprawiedliwość, bez wytchnienia i wszędzie, gdzie się ją napotka.

Wszystkie partie polityczne przyczyniają się do wytworzenia w narodzie podziałów, gdyż jedne walczą z drugimi w pogoni za władzą. Otóż wszelkie podziały osłabiają. Naród podzielony, osłabiony,  źle się rządzi.

Doktryna Kredytu Społecznego, w przeciwieństwie do partii, sprawia,  że obywatele stają
się  świadomi podstawowych dążeń, wspólnych dla wszystkich. Autentyczny ruch kredytowy poucza obywateli, jak mają się zjednoczyć dążąc do zaspokojenia swoich wymagań, co do których wszyscy są zgodni. A w razie potrzeby jak mają wywrzeć zorganizowany nacisk na
rząd, niezależnie od tego jaka grupa byłaby u władzy.

I dlatego miesięcznik "Michael"/"Vers Demain" zaleca w polityce presję narodu zgrupowanego poza parlamentem, lecz oddziaływującego na rządy, tak aby delegaci narodu mogli ustanowić prawa w duchu Kredytu Społecznego.

Aby mogły zatryumfować tak wielkie idee, jak piękna kredytowa koncepcja ekonomiczna, potrzebni są nie politycy żądni sławy i chciwi pieniędzy, lecz apostołowie oddający się dla sprawy bezinteresownie, mający jedynie na celu tryumf prawdy i  świata lepszego dla wszystkich; apostołowie pozbawieni tu, na ziemi, jakiegokolwiek wynagrodzenia, robiący dla
wytkniętego celu wszystko co możliwe, a co do reszty - zdający się na Boga.

Pismo “Michael”/“Vers Demain” pracuje nad ukstałtowaniem takich właśnie apostołów,
przedstawia ich zadania, działność i wyniki.

Louis Even

PS: Taki MODEL jaki przedstawia autor - Louis Even - jest zaprogramowany przez KONSTYTUANTĘ POLSKI, gdzie EKONOMIA - Nowa Ekonomia jest bez lichwy i podatków.

Kazimierz Józef Styrna - Kęty - 21 marca 2013.
===================================================================
Poniższe artykuły ukazały się w piśmie;
„Właściwy porządek”. (nr 4 - kwiecień 2001, nr 5 - maj 2001, Rzeszów)

Pieniądz (1)

Wzrost cen, podatków i deficytu bu­dżetowego jest nieuchron­nym skutkiem stosowania pieniądza zadłużonego.

Na całym świecie obserwuje się trwałą tendencje do wzrostu podatków. Rośnie bezrobocie, rosną długi publiczne.

Kraje rozwinięte gospodarczo przeżywają, co pewien czas, załamanie się procesu wzrostu gospodarczego. Następuje wtedy naruszenie stanu równowagi gospodarczej i regres w rozwoju ekonomicznym. Największy z kryzysów objął wszystkie państwa kapitalistyczne w latach 1929-1933. Produkcja przemysłowa w tych państwach zmniejszyła się wtedy o 30 procent.

Rzeczywiste przyczyny tych problemów gospodarczych są mało znane pomimo tego, że nadal funkcjonują one niemal we wszystkich państwach współczesnego świata.
Podstawowym warunkiem zrozumienia tych mechanizmów oraz zrozumienia współczesnej ekonomii jest poznanie sposobu w jaki powstaje pieniądz.

Kredyt Społeczny

System pieniężny obowiązujący w państwach Europy i Ameryki był wielokrotnie krytykowany przez wybitne umysły, gdyż źle służył ludzkości. Pierwszym człowiekiem, który w roku 1918 przedstawił światu system zwany Kredytem Społecznym, był szkocki inżynier major Clifford H. Douglas. Kredyt Społeczny zajmuje się analizą mechanizmu powstawania pieniądza. Tłumaczy wady tego
systemu oraz proponuje metody rozwiązania problemów gospodarczych współczesnego świata. Badanie tego systemu doprowadziło do powstania ruchu domagającego się wprowadzenia go w życie. Ruch kredytowy rozpowszechnił się w wielu krajach, gdzie się mówi po angielsku, np. Australii, Nowej Zelandii oraz po francusku,
np. Kanadzie (szczególnie w Albercie oraz w Quebec). W Kanadzie francuskiej ruch kredytowy zapoczątkowany w roku 1935, przybiera znaczne rozmiary, rozpowszechniając jednocześnie zwyczaj studiowania go wśród ludności.

Narodziny i śmierć pieniądza

Banknoty i monety stanowią jedynie kilka procent sumy pieniędzy używanych do płacenia zobowiązań. Niemal wszystkie współcześnie dokonywane transakcje odbywają się przy pomocy pieniądza elektronicznego. Pieniądz ten jest tzw. pieniądzem bezgotówkowym i pełni w płaceniu zobowiązań taką samą role jak gotówka.

Zobaczmy co podają autorzy podręcznika do ekonomii wykorzystywanego przez studentów na uczelniach w Polsce i USA (David R. Kamerschen „Ekonomia”, 1991, rozdz. „Tworzenie pieniądza”):

„Obecnie, w krajach przemysłowych takich jak Stany Zjednoczone, pieniądz, tworzony jest głównie przez system banków komercyjnych. Banki tworzą pieniądz, tworzą one go w każdym momencie udzielania pożyczki.”

„Banki w rzeczywistości nie pożyczają pieniędzy innych ludzi w momencie udzielania kredytów.”

W pracy „Teoria pieniądza” Zdzisława Fedorowicza czytamy:

„Żadna norma prawna nie nadaje charakteru pieniądza depozytom bankowym. Jeżeli więc przenoszenie depozytów z jednego rachunku bankowego na drugi (obrót bezgotówkowy) uważa się za dokonanie zapłaty, to dzieje się tak na zasadzie zwyczaju, a nie na podstawie przepisu
prawnego, przynajmniej w krajach o gospodarce rynkowej, które nie znają przepisów o obrocie bezgotówkowym i ograniczeniach obrotu gotówkowego”

Ocenia się, że ponad 95 procent pieniędzy funkcjonujących w obiegu USA, Kanady, Australii powstało jako dług wobec banków. Sytuacja banków jest uprzywilejowana gdyż żaden inny podmiot nie ma prawa tworzyć pieniędzy. Nawet rządy państw zrezygnowały z prawa do tworzenia pieniądza i ograniczyły się do próby regulowania ilości pieniądza tworzonego przez banki.

Powszechnie używane określenie „pożyczka bankowa” wprowadza w błąd. Raczej należałoby używać określenia „udostępnienie na procent wytworzonych przez bank pieniędzy”.

Wada pieniądza

W obecnie funkcjonującym systemie ilość pieniądza w obiegu zależy przede wszystkim od tego czy istnieje zapotrzebowanie na kredyt. Jeżeli rząd, przedsiębiorstwa lub ludzie pożyczają w bankach pieniądze wtedy w obiegu
przybywa pieniądza. Jeżeli pieniądz jest do banków oddawany przestaje funkcjonować w obiegu, umiera. Nieplanowane wahania pieniądza w gospodarce są
przyczyną zaburzeń ekonomicznych. Obserwuje się zjawisko następowania na przemian okresów rozwoju i zastoju.

Uzależnienie ilości pieniądza od zapotrzebowania na kredyt było przyczyną licznych kryzysów finansowych. W okresie gdy w jakimś państwie zostały zakończone znaczące
inwestycje (następowało tzw. „przegrzanie” koniunktury), ilość pieniądza w gospodarce malała z powodu nie zaciągania nowych pożyczek inwestycyjnych oraz
spłacania starych zobowiązań. Mała ilość pieniądza powodowała, że wszyscy zaczynali oszczędzać z powodu ograniczonego do niego dostępu. Pogarszało to zyski z inwestycji i jeszcze bardziej zniechęcało do brania nowych kredytów. Itd. W konsekwencji ludzie byli zwalniani masowo z pracy i następowała recesja.

W końcu zjawiska te, wzmacniając się wzajemnie, pogłębiają się i następuje kryzys finansowy.

Naturalne jest, że ilość pieniądza powinna zależeć głównie od tego, jakie są możliwości produkcji.

Z powodu tego mechanizmu rządy licznych państw prowadzą jedną z najbardziej niedorzecznych polityk „politykę schładzania koniunktury”, która ma na celu nie dopuścić do pełnego rozwoju gospodarczego, aby nie zmalało zapotrzebowanie na kredyt inwestycyjny.

Niezależnie od omówionego powyżej problemu wynikającego ze sposobu tworzenia pieniądza istniejący system posiada jeszcze większą, niesłychaną wręcz wadę.


Długi niespłacalne

Największa wada systemu finansowego wynika z faktu, że pieniądz powstaje jako dług wobec prywatnych banków. Z punktu widzenia gospodarki pieniądz podlega prawu
zachowania. Można wydać tylko tyle ile się zarobi. Jedynie banki nie podlegają temu prawu i same mogą tworzyć pieniądz. Praktycznie wszystkie środki płatnicze są długiem wobec jakiegoś prywatnego systemu bankowego.

Pieniądze wytworzone w bankach i pożyczone do gospodarki muszą być oddane łączne z odsetkami. Jednak przedsiębiorstwa, ludzie a nawet rząd nie mogą pomnożyć
pieniędzy. Wszyscy oni mogą wytwarzać realne dobra którymi jednak nie można spłacić kredytów. Banki żądają pieniędzy. Cała gospodarka nie może oddać więcej
pieniędzy niż otrzymała z systemu bankowego. Oddanie więc takich długów jest niemożliwe.

W pierwszej chwili czytelnik pomyśli być może, że gospodarka może spłacić długi.
Zadłużone przedsiębiorstwo może przecież sprzedać swoje produkty z zyskiem, który odda do banku. Tak jednak nie jest. Istnieje określona suma pieniędzy, którą dla gospodarki wytworzyły banki. Jeżeli ktoś odda więcej niż sam pożyczył, oznacza to, że oddał pieniądze pożyczone przez ktoś innego. Dla tego drugiego podmiotu zabraknie pieniędzy na spłacenie swojego długu. Po prostu nie
ma ich w obiegu.
Jeżeli ktoś odniesie sukces gospodarczy i będzie w stanie spłacić swoje zobowiązania ktoś inny musi pogrążyć się w długach.

Poza tym oddanie pieniędzy wytworzonych przez bank spowoduje ich brak w obrocie i recesję. Aby utrzymać masę pieniędzy w gospodarce ktoś musi być ciągle zadłużony. Od długów liczone są procenty, w następnych latach procenty są liczone od długu i procentów (tzw. odsetki skumulowane). W konsekwencji długi gospodarki wobec banków rosną w sposób wykładniczy. Zadłużeni są wszyscy. Takie zjawiska obserwujemy w USA, Kanadzie, Australii itd.

Ubóstwo w świecie obfitości

Laureat Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii profesor Amartya Sen twierdzi, że przyczyną głodu panującego w wielu miejscach Świata jest brak dostępu do zasobów
niezbędnych do otrzymania żywności, a nie sam jej niedostatek. Główną przyczyną głodu jest spadek realnych dochodów. Możliwość zakupu żywności zależy od tego,
czy ludzie mogą sprzedać swoją prace. Podkreśla, że przyczyną głodu nie jest ograniczenie podaży żywności.

Wypowiedz profesora Sen’a dotyczy krajów ubogich. Potwierdza on jednak fakt, że problemy ekonomiczne nie muszą mieć swojego źródła w niemożności produkcji, braku
energii czy surowców. Bardzo ważny jest także system dystrybucji dóbr wytwarzanych przez człowieka.

Kryzysy gospodarcze mają swoją przyczynę w wadliwym systemie finansowym. Np. podczas wielkiego kryzysu międzywojennego magazyny były przepełnione produktami.
Producenci nie mogli ich sprzedać podczas gdy miliony bezrobotnych ludzi nie było w stanie ich kupić. Ludzie nie mogli konsumować dóbr które sami potrafili wytworzyć. Wszystko dlatego, że na rynku zaczęło brakować pieniądza.
Pieniądza, który jest wadliwie tworzony.

Podatki i deficyt budżetowy

Wadliwy system pieniądza powoduje, że systemy gospodarcze funkcjonują nieefektywnie.
Nie codziennie przeżywamy skrajne załamania światowej gospodarki, ale codziennie oglądamy rosnące podatki, długi i bezrobocie. Wyraźnie widać, że nie są w pełni wykorzystywane możliwości produkcji, które daje rozwinięta dziś technika.

Konsekwencjami zrzeczenia się przez naród prawa do tworzenia pieniądza są rosnące podatki oraz deficyt bu­dżetowy. Rząd aby uruchomić dodatkowy pieniądz w tym systemie prosi o pożyczkę banki. Banki wytwarzają dla rządu pieniądze i oddają do użytkowania na procent.
W zamian za tanią i prostą operacje stworzenia pieniądza rząd zastawia w bankach majątek narodowy.
Długi rządu wobec banków są spłacone z podatków. Gdy tak się dzieje w obiegu ponownie maleje ilość pieniądza.


Jeżeli rząd nie chce zmniejszyć ilości pieniądza w obiegu musi zaciągnąć nowe kredyty.
Odsetki kumulują się i rosną. W końcu spłata samych odsetek pochłania znaczną część budżetu. Ponaglany rząd próbując spłacić zobowiązania musi zwiększać podatki.

Zadłużone przedsiębiorstwa aby spłacać niekończące się długi podnoszą ceny towarów.
Wszyscy płacimy ten, ukryty najbardziej ze wszystkich, podatek. Jest on wliczony w cenę każdego produktu, który powstał w zadłużonym przedsiębiorstwie.
Nie jest on jednak odprowadzany do budżetu tyko do banków.


W systemie, w którym funkcjonuje pieniądz zadłużony możliwe są dwa scenariusze.
Jeżeli nikt nie zaciąga pożyczek w bankach w obiegu brakuje pieniędzy i utrzymuje się recesja. Jeżeli rząd, przedsiębiorstwa itd. zaciągają pożyczki powstający dzięki temu pieniądz może umożliwić rozwój gospodarki, ale wtedy cała gospodarka zaczyna pogrążać się w niespłacalnych długach i staje się własnością bankierów.

Konstytucja

Konstytucja Polskiej Rzeczpospolitej z 1997 roku zawiera zapis sprzeczny z interesem polskich obywateli. Chodzi o artykuł 220 konstytucji, który brzmi: ”Ustawa budżetowa nie może przewidywać pokrycia deficytu budżetowego przez zaciąganie zobowiązania w centralnym banku państwa”.

Wprowadzenie tego zapisu zabezpiecza interesy banków prywatnych i trudno jest nie podejrzewać, że było przez nie inspirowane. Konsekwencje zapisu są następujące.
Państwo polskie nie może tworzyć pieniądza potrzebnego do działania gospodarki.
Teraz rząd, aby zwiększyć ilość pieniądza w obiegu, musi zaciągnąć pożyczkę w którymś z prywatnych banków komercyjnych.

Bank prywatny stworzy wtedy dla rządu pieniądz. Narastających lawinowo długów nie będzie można
praktycznie umorzyć, gdyż będzie to sprzeczne z interesem konkretnych bankierów.

Droga do obfitości

Aby system gospodarczy nie posiadał omówionej wady, prawo tworzenia nowego pieniądza powinno należeć
wyłącznie do rządu. Banki powinny móc pożyczać tylko zdeponowane w nich pieniądze. Wiąże się to z tym, że niedopuszczalne jest też żeby banki mogły pożyczać pieniądze zdeponowane w nich na rachunkach bieżących, gdyż w wyniku takiej pożyczki powstaje nowy pieniądz (pieniądz dług).

Proszę bowiem zauważyć, że w wyniku takiej pożyczki nie następuje zmniejszenie niczyjego rachunku.
Pierwszy podmiot, który złożył pieniądze na rachunku bieżącym może nimi płacić tak samo jak gdyby nie znajdowały się one w banku.
Drugi podmiot, który pożyczył te pieniądze, może wykorzystywać je (niby te same pieniądze) tak jak by
były one wyłączne jego własnością.
W konsekwencji w obiegu funkcjonują środki płatnicze dwa razy większe niż na początku.

dr inż. Roman Szostek

rszostek@poczta.fm

Pieniądz (2)

Jeżeli ekonomia nie służy człowiekowi to należy zmienić ekonomie.


Przeważająca część pieniędzy powstaje jako dług wobec banków. Zawsze gdy bank udziela kredytu powstaje nowy pieniądz z niczego. Bardzo często przytaczam to stwierdzenie ponieważ zdaję sobie sprawę jak trudno jest osobom wychowanym na błędnych przekonaniach przyjąć powyższą prawdę.

Niemal wszyscy ludzie z którymi na ten temat rozmawiam są przekonani, że banki udzielając kredyt pożyczają jedynie pieniądze kogoś innego.

Pisałem już na ten temat wcześniej, ale przytoczę jeszcze fragment książki „Pieniądz i banki w gospodarce rynkowej” Romana Domaszewskiego (wydrukowanej za zgodą Rektora Akademii Ekonomicznej w Krakowie w 1990): „W wyniku udzielenia przez bank emisyjny kredytu dla państwa do obiegu zostaje wprowadzona dodatkowa
ilość pieniądza...”.


Autor omawia tam także na kilku stronach mechanizm
tworzenia przez banki pieniądza bezgotówkowego. Niestety w podręcznikach ekonomii nie analizuje się wad tego systemu.

W artykule tym wracam do tematu pieniądza. Przekonany jestem, że nie można przecenić negatywnej roli jaką wywiera na nasze życie, źle zorganizowany, system pieniądza tworzonego jako długu.

Początki systemu bankowego

W dawnych czasach jako pieniądz używano różne instrumenty. Z czasem funkcję tą zdominowały metale: złoto i srebro. W imieniu władcy bito z nich monety.
Władca puszczał je w obieg jako opłaty swoich kosztów (np. wypłaty dla armii, służb publicznych itd.). Był to okres, gdy nie istniał żaden dług publiczny.

Obrót monetami bitymi z kruszcu nie był ani bezpieczny ani wygodny toteż już w wieku XII w miastach włoskich a później w całej Europie rozpowszechniła się praktyka
deponowania zasobów kruszcu u złotników. Złotnik za usługę przechowywania kruszcu pobierał opłatę i zobowiązywał się w każdej chwili zwrócić depozyt.
Wystawiał kwity depozytowe potwierdzające, że ich właściciel posiada kruszec o odpowiedniej wadze i wartości. Kwity te stawały się stopniowo walutą. Ludzie przyjmowali pokwitowania złotników jako zapłatę wierzytelności.

Praktyka płacenia zobowiązań i nabywania dóbr w zamian za kwity wystawiane przez złotników, stawiała ich w niezwykłej sytuacji. Było tylko sprawą czasu, aby złotnicy zdali sobie z tego sprawę.

Dopóki złotnik cieszył się zaufaniem ludzie woleli w transakcjach używać jego kwitów.
Ponieważ bardzo mało ludzi odbierało złożone u nich złote monety, złotnicy mogli wypuścić znaczne więcej kwitów depozytowych niż faktyczne posiadali złota.
Oczywiście dodatkowe kwity wypożyczali na procent co dawało ogromne zyski.
Przyjęła się praktyka wystawiania dziewięć razy więcej pokwitowań reprezentujących złoto niż zasoby złota które posiadali. Złotnicy stali się twórcami pieniądza a ich dochody zaczęły przewyższać dochody władców
kierujących państwami.

System ten przechodził różne fazy aż w końcu przybrał postać współczesnego systemu bankowego.
Niezależnie od jego licznych zmian i prób regulacji, system bankowy zachował własność tworzenia pieniędzy.
Gdy bank udziela kredytu to tak naprawdę zobowiązuje się jedynie do dokonania zapłaty a nie przekazuje już istniejące
pieniądze.
Obecnie ponad 95 procent pieniędzy funkcjonujących w obiegu USA, Kanady, Australii itp. zostało wytworzonych przez banki w chwili, gdy udzielały one pożyczki.
W obecnym systemie pieniądze, którymi posługuje się gospodarka są długiem wobec banków.

Jak banki nabywają nieruchomości

Żaden rodzaj działalności nie może równać się z bankami jeżeli chodzi o nabywanie nieruchomości.
To nieprawdopodobne, że banki zatrudniające zaledwie setki
urzędników i posiadające proste środki techniczne potrafią zwiększyć swoje posiadłości na skalę przekraczającą możliwości największych organizacji przemysłowych zatrudniających tysiące ludzi, od których produkcji zależy cała gospodarka. Popatrzmy jak to się dzieje.

Praktycznie jedynymi pieniędzmi niepochodzącymi z długów są pieniądze, które banki wydają na siebie (koszty zakupu nieruchomości oraz akcji na giełdzie, pensje
pracowników, reklama, energia, materiały biurowe itp.). Wszystkie tego typu wydatki wprowadzają do obiegu pieniądz nie obciążony kosztami zadłużenia.

Wszystkie swoje koszty banki mogą opłacać dzięki zwykłemu uznawaniu własnych czeków. Np. zakup nieruchomości odbywa się poprzez następujące zapisy.
W pasywach banku (czyli zobowiązaniach) zostaje zaksięgowana suma wydana na zakup.
W aktywach (na koncie posiadanych nieruchomości) zostaje dodana wartość nabytku.
Ktoś, kto sprzedał nieruchomość otrzymane pieniądze deponuje w jakimś banku.
Konsekwencją zakupu nieruchomości jest zwiększenie w tym banku depozytów (są one własnością sprzedającego nieruchomość, jego pieniądzem).
Powstaje w ten sposób nowy pieniądz nie zadłużony.

Wzajemne relacje banki regulują poprzez wymianę bilansów pomiędzy sobą.

Jeżeli bank pierwszy nabywa nieruchomości, akcje na giełdzie bądź inne dobra, a sprzedawca dóbr zdeponuje uzyskane pieniądze w banku drugim, powstaje zobowiązanie banku pierwszego wobec drugiego.
Drugi bank może w końcu odmówić współpracy.
Jeżeli jednak banki te utrzymują równomierne tempo nabywania dóbr, w miarę napływu wracających do nich depozytów, tak aby ich wzajemne pasywa i aktywa się
znosiły, mogą nabywać dobra praktycznie bez ograniczeń. Jeżeli banki współpracują ze sobą, mogą zaspokajać swe potrzeby i nabywać wszelkie dobra, bez ponoszenia faktycznych kosztów. Jedynym tego efektem jest zwiększenie w obiegu ilości pieniądza niezadłużonego.

Życiodajna krew społeczeństwa

Gospodarka światowa nie może działać bez pieniądza. Pieniądz jest potrzebny jak krew dla żywego organizmu. Gdy go brakuje przedsiębiorstwa nie mogą sprzedać produktów a ludzie nie mogą kupić tego co sami potrafią wytworzyć. Bez pieniądza panuje recesja i bezrobocie. Charakterystyczne jest to, że w czasie kryzysów
finansowych sklepy i magazynu są pełne.

Banki sprawują monopol kredytu.
Przywłaszczyły sobie prawo tworzenia wszystkich pieniędzy narodu.
Sprawują największą władzę nie ponosząc żadnej odpowiedzialności.


Pieniądz, który powstaje w momencie udzielenia kredytu i jest długiem wobec banku posiada dwie bardzo istotne wady.

Po pierwsze ilość pieniądza nie jest związana z faktycznymi potrzebami tylko z zapotrzebowaniem na kredyt.

Po drugie długów, które powstają w wyniku tworzenia pieniądza zadłużonego nie można spłacić.

Wady te omówię teraz pokrótce.

Pierwsza wada pieniądza zadłużonego

W obecnie funkcjonującym systemie ilość pieniądza w obiegu zależy przede wszystkim od tego czy istnieje zapotrzebowanie na kredyt. Gdy rząd, przedsiębiorstwa,
ludzie zaciągają w bankach pożyczki w gospodarce przybywa pieniądza.
Gdy oddają długi, pieniądza w gospodarce ubywa.
Nieplanowane wahania pieniądza w gospodarce są przyczyną zaburzeń ekonomicznych. Obserwuje się zjawisko następowania na przemian okresów rozwoju i zastoju.

Uzależnienie ilości pieniądza od zapotrzebowania na kredyt jest rozwiązaniem błędnym.
Zapotrzebowanie na kredyt może okresowo maleć. Zwłaszcza gdy gospodarka jest rozwinięta wyczerpują się proste pomysły inwestycyjne, które mogłyby być powodem do wzięcia kredytu.

 Ale właśnie gospodarce rozwiniętej potrzeba dużo pieniędzy.

Każdy człowiek intuicyjnie czuje, że gospodarka, w której istnieje duża produkcja potrzebuje dużo pieniędzy, aby istniała równowaga popytu i podaży.

W obecnym systemie może dojść do sytuacji, że pomimo dobrze funkcjonującej gospodarki ilość pieniądza maleje. Tak się też czasami dzieje.

Także w polskiej gospodarce wyraźnie widać typowe objawy recesji. Z jednej strony mamy olbrzymie bezrobocie a więc ludzi, którzy często nie mają szansy ułożyć sobie życia.
Z drugiej strony braki milionów mieszkań, autostrad itd.

Przemysł bardzo chętnie zatrudniłby tych ludzi, gdyby mógł sprzedać (tym samym ludziom) wytworzone produkty. Wszyscy pracowaliby dla prywatnego, ale przecież także
wspólnego dobra.
Obecnie jest to niemożliwe ponieważ w gospodarce brakuje pieniędzy.

Druga wada pieniądza zadłużonego

Spłacenie długów, czyli oddanie bankom pieniędzy wytworzonych przez te banki, powoduje ponowny brak pieniędzy w obrocie. Aby utrzymać masę pieniędzy w gospodarce ktoś musi być ciągle zadłużony.
Od długów liczone są procenty, w następnych latach
procenty są liczone od długu i procentów (tzw. odsetki skumulowane).
W konsekwencji długi gospodarki wobec banków rosną w sposób wykładniczy.
Zadłużeni są wszyscy. Takie zjawiska obserwujemy w USA, Kanadzie, Australii itd.

Pieniądze wytworzone w bankach i pożyczone do gospodarki muszą być oddane łączne z odsetkami. Jednak przedsiębiorstwa, ludzie a nawet rząd nie mogą pomnożyć
pieniędzy. Wszyscy oni mogą wytwarzać realne dobra którymi jednak nie można spłacić kredytów. Banki żądają pieniędzy. Nie można oddać więcej pieniędzy niż się otrzymało skoro nie można ich tworzyć.
Ponieważ banki są jedynym źródłem pieniędzy, społeczeństwo musi pożyczać od banków pieniądze, aby spłacić procenty od pieniędzy, które pożyczyło uprzednio. Oddanie więc takich długów jest niemożliwe.

Kto zyskuje na inflacji

Według powszechnie przyjętej opinii przyczyną inflacji jest nadmierny przyrost pieniądza w obiegu.
Ta powszechna opinia nie uwzględniają pewnych faktów.

Należy zaznaczyć, że inflacja może mieć także inne przyczyny.
Bardzo istotną przyczyną inflacji jest wzrost kosztów.
Według mojej opinii jest to główna przyczyna
obecnej inflacji w Polsce.
Na pewno inflacja w Polsce nie jest spowodowana nadmiarem pieniądza w gospodarce.

Mechanizm jest następujący. Jeżeli wczoraj opłacało się sprzedać jakiś produkt za 10 zł, to jutro, jeżeli koszty jego wytworzenia wzrosną, ta cena będzie już nieopłacalna i musi wzrosnąć.
Wzrostu ceny tego produktu nie powstrzyma nawet fakt, że w gospodarce jest za mało pieniędzy i z tego powodu produkt jest trudno sprzedać.
Wzrost ceny nie zostanie powstrzymany przez konkurencje jeżeli jej koszty też wzrosły. Mamy wzrost cen mamy więc inflacje.
Jakie zatem mogą być przyczyny wzrostu kosztów.

Warto się zastanowić kto zyskuje na inflacji.
Okazuje się, że na inflacji najbardziej zyskują twórcy pieniądza czyli banki i to co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze w sytuacji, gdy w gospodarce krąży pieniądz niezadłużony nie jeden bank zapewne wolałby, żeby pieniądz ten powstał w banku i został oddany do użytkowania (pożyczony) pożyczkobiorcy, który będzie płacił w zamian procent czyli haracz.
Inflacja powoduje, że ten już istniejący niezadłużony pieniądz traci na wartości i musi być uzupełniany pieniądzem wytworzonym w banku.
Po drugie nie ma lepszego interesu niż tworzenie pieniądza za który nabywa się realne dobra, po czym pieniądz ten topnieje w ręku tego kto te dobra sprzedał.

W Polskiej gospodarce po roku 1990 istniało wiele pieniądza niezadłużonego.
W wyniku inflacji polska złotówka jest pieniądzem długiem. W wyniku inflacji stracił on moc nabywczą i musiał być uzupełniany pieniądzem zadłużonym.

Inflacja pozwala bankom na nabywanie realnych dóbr za wytworzone przez siebie pieniądze bez obawy, że w końcu następne pieniądze gospodarce nie będą już potrzebne.

Rewolucja finansowa w Worgl

Na zakończenie zacytuję fragment książki „Kryzys
Pieniądza” (Hollis Krzysztof, Wydawnictwo Wers, Poznań 1999). Zawiera on interesujący przykład próby uniezależnienia gospodarki od wadliwego systemu pieniądza. Polegała ona na wyemitowaniu pieniądza nie zadłużonego. Rozwiązania takie można wprowadzić
na wiele sposobów niekoniecznie tak jak zrobiono to w mieście Worgl.
Zawsze jednak takie decyzje muszą dążyć do pozbawienia banków monopolu tworzenia pieniądza.

„Wyjęte z tygodnika „The Week” z dn. 17 maja 1933.

„Na wokandzie austrjackich sądów pojawiła się zupełnie nowa i bardzo znamienna sprawa.
Powstała ona na skutek zaniepokojenia się Austrjackiego Banku Państwowego finansową rewolucją, która przyniosła zamożność małej austrjackiej mieścinie o nazwie Worgl. Bank obawia się, że to zdarzenie zagraża jego monopolowi emisyjnemu.

Sprawa ma się tak: od początku kryzysu Worgl szybkimi krokami zmierzało do bankructwa. Fabryki unieruchamiano jedną po drugiej; z dnia na dzień wzrastało bezrobocie. Nikt nie zarabiał a nieliczni tylko płacili podatki. Wówczas to na wniosek burmistrza miasta Worgl
Unterguggenbergera, władze miejskie wypuściły bony wartości 30 tyś. szylingów.
Bony te opiewały na 1, 5 i 10 szylingów. Charakterystyczną ich cechą było to, że wartość ich malała co miesiąc o 1%. Posiadacz takiego bonu musiał nabyć w końcu miesiąca od władz miejskich znaczek odpowiedniej wartości; po naklejeniu tego znaczka bon wracał do wartości nominalnej. Znaczek ten przyklejano na odwrotnej stronie bonu, a dochód ze sprzedaży tych znaczków szedł na fundusz
pomocy biednym.
Na skutek tego zarządzenia bony te obiegały z niesłychaną
szybkością.
Zaczęto od tego, że płacono nimi robotników, których zaangażowano do budowy ulic, kanalizacji i innych robót publicznych; w braku tych bonów robotnicy ci byli bezrobotni. Pierwszego zaraz dnia po wprowadzeniu w obieg tych bonów wypłacono nimi 1,800 szylingów. Robotnicy wydali je natychmiast w sklepach, a sklepikarze, starając się spiesznie pozbyć bonów, opłacili nimi podatki miejskie.
Władze miejskie pokryły nimi natychmiast swoje zobowiązania wobec dostawców. W przeciągu doby od chwili ich wypuszczenia, większość tych bonów weszła po raz drugi w obieg. W ciągu pierwszego miesiąca bony te obiegły w koło niemniej niż dwadzieścia razy. Nikt nie mógł uniknąć opłaty 1% w końcu miesiąca, gdyż bon bez tego znaczka tracił całkowicie wartość. W ciągu
pierwszych 4-ch miesięcy od wypuszczenia tych nowych pieniędzy wykonało miasto roboty publiczne za 100 tyś. szylingów, dużą część zaległych podatków uiszczono
i zaszły nawet wypadki wpłacania podatków z góry.
Wpływy z tytułu zaległych podatków były ośmiokrotnie większe niż przed wprowadzeniem nowego pieniądza.

Bezrobocie spadło bardzo znacznie, a sklepy robiły dobre interesy.
Sława cudu w Worgl rozeszła się szeroko, Amerykański ekonomista Irving Fisher wysłał specjalną komisję badawczą do Worgl, po czym system ten zastosowano w tuzinie amerykańskich miast.
Austrjacki Bank Państwowy bardzo się jednak zaniepokoił
tym całym zdarzeniem.

Unterguggenbergera postawiono przed Trybunał, by wytłumaczył siebie i swój plan.”

W chwili pisania tej książki (grudzień 1933 r.) sprawa była jeszcze pod sądem.”

dr inż. Roman Szostek rszostek@poczta.fm

=========================================== 
Kreator stron internetowych - przetestuj